mam wrażenie, że albo w albo na głowie mam batyskaf. w którym perkoczą po węgiersku flaczki. z minuty na minutę czuję jak opadam na dno majestatycznie falując rozłożystymi bokami a miękkie ukwiały miziają mi stopy. na szczęście jestem mistrzem w błyskawicznym wychodzeniu z opresji zagrażających wrednym patogenem mojej osobistej immunologii. i nic nie stanie na drodze do realizacji resetu z kokawę na staropańszczyźnianej. ole (jęknęło głucho a smętnie w wilgotnych oparach unoszących się sponad saskokepskich kałuż).
b.
piątek, 5 kwietnia 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
głupszego wpisu nie widziałem nawet u 15latek z TVNu.
Co w tym wpisie autor miał na myśli
a sio!
Ju
Prześlij komentarz