poniedziałek, 21 października 2013

Na pamiątkę, dla Pani Joanny i Pana Edmunda, z wielką pokorą, szacunkiem i uwielbieniem


- nie wiem, znajdź jakiś pusty przedział i usiądźmy w końcu, mam nogi nad uszami – sarknęła zdyszana Alicja taszcząc do wagonu wielką czerwoną walizkę

- gdybyś nie musiała opowiedzieć pani Hansen jak się przystrzyga jesienią krzewy tego badziewia co ci zarasta pół ogrodu byłybyśmy nie musiały biec z tymi tobołami przez cały dworzec tylko jak normalni ludzie poczekały na peronie na pociąg. Po cholerę jej dawałaś teraz te instrukcje strzyżenia krzewu, jest maj, pioruńsko gorący w dodatku – z pretensją w głosie Joanna mocowała się ze swoją walizką, której urwało się kółko w przejściu między wagonami

- pani Hansen na czas mojej podróży ma się zająć takż ogrodem, więc nie zaszkodzi kilka fachowych instrukcji – odfuknęła Alicja

- zupełnie zgłupiałaś, wracasz za tydzień, nawet globalne ocieplenie nie spowoduje jesieni w maju – Joanna postukała się w głowę ręką, w której trzymała paczkę papierosów - muszę zapalić

- gdzie ? tu? w pociągu ? tu się nie pali – praworządna jak zawsze Alicja obruszyła się wskazując na stosowne znaczki nalepione na szybie drzwi wagonu

- będę udawać, że nie rozumiem po duńsku – musze zapalić –widziałam go i mam nerwy na postronkach – potrzebuję papierosa i koniaku, albo dwóch

- czego idiotko nie rozumiesz w przekreślonym papierosie, takie same znaczki są w Chinach i na Kajmanach – to język symboliczny dla analfabetów – oburzyła się Alicja wlokąc walizkę wzdłuż przedziałów

- tu – zdecydowanym głosem Joanna wskazała przedział

- e nie – zakwestionowała wybór Alicja lustrując wnętrze – tu jest jakieś stare babsko

- no i co – odparowała uchetana dźwiganiem walizki bez kółek Joanna – same jesteśmy stare babska, dogadamy się

- o nie – zaoponowała Alicja- ja tu nie wejdę, za pięć minut babsko opowie nam o wszystkich swoich wnukach, zięciach i synowych z prawego i nieprawego łona , wyjmie zdjęcia rentgenowskie i każe się pochylić z uznaniem nad swoją nową protezą biodrową i całą drogę będzie nas męczyć historią swojej chorej wątroby

- skąd wiesz, że ma chorą wątrobę – zapytała Joanna natarczywie przyglądając się kobiecie w przedziale

- jezu, nie gap się tak nachalnie – zmitygowała Joannę Alicja popychając ją walizką dalej- w tym wieku na pewno ma chorą wątrobę, albo zwyrodniałe stawy, albo nie trzyma moczu i musi się wymienić doświadczeniami z kompatybilnym wiekowo słuchaczem

- o przepraszam – nie odwracając oczu od niedoszłej współpasażerki Joanna oponowała – ja mocz skrzętnie trzymam

- gdzie ?

- co gdzie? – zapytała zainteresowana nagle Joanna

- no gdzie trzymasz mocz?
- Muszę zapalić, w lodówce – Joanna była nieustępliwa w kwestii swojego nawyku

- tu nie ma lodówki, no chyba że w ichnim warsie. czemu palisz w lodówce? - Alicja zamarła zdziwiona zaklinowawszy się z wielką walizą w wąskim korytarzu

- ocipiałaś? Nie palę w lodówce. w lodówce trzymam szetlandzki pulower od syna, szczerze mówiąc rzadkiej ohydy. brudny róż, taki wiesz owczy kołtun upaćkany w zjełczałym lurowatym barszczyku - Joanna skrzywiła się z odrazą na wspomnienie garderoby

- a mocz? - skonsternowana dopytywała się Alicja penetrując wzrokiem kolejny przedział
- A! Mocz! – skonstatowała nagle Joanna – a, mocz trzymam faktycznie w lodówce. dla doktor Regin W. ona woli z lodówki, ponoć ma wtedy lepsze walory badawcze

- A czemu twój mocz ma mieć lepsze walory badawcze? pani dr. Regina W. nie może sobie za przeproszeniem sama naprodukować?

- Może i może, ale wtedy w gruzy legnie obiektywność wyników naukowych – odparła przygotowana na pytanie Joanna – wiesz, zaburzenie relacji poprzez więź subiektywną

- Więź subiektywna z własnym , ekskuzemła, moczem ? czy ta twoja pani doktor nie jest nieco zwichnięta psychicznie? – Alicja wykonała wokół skroni kilka zgrabnych kółek wskazującym palcem

- Musze zapalić - jęknęła Joanna i stanęła sztorcem przed kolejnym przedziałem, w którym przygaszone światła nie pozwalały ocenić liczebności pasażerów – tu- orzekła – tu albo dostanę palpitacji – po jaką cholerę taszczymy do Kopenhagi piętnaście kilo owczego sera, przypomnij mi proszę?

- Ty taszczysz tylko siedem i pół kilo, reszta jest w mojej walizce – orzekła zajrzawszy przez oszklone drzwi przedziału Alicja – tu nie – to przedział dla ludzi ze zwierzętami, przypominam ci że mam alergię na koty

- Skąd wiesz, że tu są koty – zaciekawiła się Joanna – a nawet, to może wiozą tę rasę kotów odporną dla alergików , no te łyse z Chin – Joanna wyjąwszy z torebki podręczną latarkę jęła penetrować wnętrze przedziału – może byśmy je nakarmiły tym serem i nie musiałabym wlec tego dalej

- Powleczesz aż do celu, czyli do samej Kopenhagi – od tego zależy nasza, wróć , twoja przyszłość – ten wydawca ma bzika na punkcie tego sera, wyda w zamian za niego nawet komiks w języku suahili o wiewiórkach w kosmosie

- Nooo kochana , teraz to ja już muszę zapalić, uważasz, że moja nowa książka – Joanna nerwowo zaczęła szukać w torbie swojego maszynopisu, rozsypując wokół przeterminowane bilety na gonitwy koni z poprzedniego miesiąca

- Nie uważam, ale w tych barbarzyńskich czasach trzeba mieć stosowne plecy, bo dziś każdy głupi może wydać książkę, a ser owczy z Allerod jest jak plecy Ajschylosa – otworzy ci drzwi każdej drukarni– o tu, tu jest pusty przedział – Alicja zaczęła wpychać walizkę do przedziału, gdzie przy oknie leżała kupka zmiętolonego męskiego płaszcza

- Jaki pusty – omiotła latarką wnętrze przedziału Joanna – tu ktoś jest, o tu pod oknem

- Ee tam, cherlawy jakiś – orzekła Alicja i wepchnęła do przedziału swoją gigantyczną czerwoną walizkę

Zmiętolony płaszcz w kolorze słabej lury uniósł się na chwilę i patrząc wzrokiem błękitnym acz niewidzącym szepnął żałośnie, szurając wątłymi nogami – przepraszam. Cherlawy. Chryzostom Cherlawy jestem i osunął się był na swoje miejsce pod oknem

- Joanna mnąc nerwowo papierosa w palcach zaszeptała dramatycznie – a mówiłam ? mówiłam Ci, że go widziałam!
cd. może nastąpi
b.

3 komentarze:

BratZacieszyciela pisze...

a mowia, ze wlasnie zmarla

benia pisze...

dla mnie zawsze będzie.

BratZacieszyciela pisze...

z ust mi wyjete!