piątek, 8 sierpnia 2014

Aura S'raura

po trzech tygodniach gigantycznych upałów nadciąga sobie i nam chłodniejszy i deszczowy weekend. można w końcu odetchnąć i odkleić się od powietrza. deszczyk łagodnie siąpi obmywając spragnioną przyrodę, ptaszyny radośnie trzepoca się w kałużach, dżdżownice układają się na chodnikach w uśmiechnięte emotikony a ludzkość ochoczo zamienia sandały na kalosze. a mnie gula rośnie i dygoce i wzbiera fala wysokociśnieniowej kontestacji gdyż akurat precyzyjnie w ten weekend miałam się pławić w mazurskich jeziorach i pod rozgwieżdżonym niebem wcinać grilowaną kaszankę popijając chłodnym chmielem. tak, jestem wyznawcą i z lubością praktykuję pierwotne formy relaksu. żaden neandertalczyk nie właził w sobotę w obcisłe i nie dygał rowerem po puszczy, nie zwiedzał katedr i zamków tylko siadał przed jaskinią, obgryzał udziec z mamuta i popijał sfermentowanym sokiem z kartofla. i ja czuję się spadkobiercą i kultywatorem i choćby mi tu burza z piorunami grzmociła w grilla, choćby mi ulewa rozmiękała kaszankę, choćby wiatr wyrywał z dłoni monachijski kufel to nie odpuszczę. ściśle z okolicznością skorelowany test dla publiczności: ile jednostek chmielu można przyjąć jednocześnie przyjmując 2x 1500 000 jednostek penicyliny na anginę? do wyboru macie Państwo:
a. 1-2 kufle;
b. 2-4 kufle;
c. penicylina doskonale wchłania się i działa w obecności chmielu

b.

Brak komentarzy: