wtorek, 16 lutego 2016

Agrafia



Macam się po lewym płacie ciemieniowym mózgu. Jakiś taki wklęsły, zapadnięty. Biedaczek. Zaczeskę mu robię z długiej grzywki (alaska donosi, że do naszej ulubionej mistrzyni nożyczek terminy już na drugą połowę marca. Cudownie. Będę nadal musiała wyglądać jak Krystyna Loska.


Z tym, że. Pani Krystynie jakoś tak ładnie. A mnie jakoś tak nieszczególnie i nienakoniecznie). Wklęśnięcie znika pod puklami ale. ma się to nijak do rewitalizacji umysłu. Pilnie muszę sobie na głowę zrobić okład z tłustej makreli. Co będzie praktyczniejsze, niż trzymanie głowy w słoju z orzechami, prawda. Mogłabym jeszcze zahodować na ciemieniu kiełki pszeniczne bogate w NNKt. W sumie to, gdyby skorelować czas kiełkowania pszenicznej trawy z pierwszą wiosenną pełnią byłabym ozdobą każdego wielkanocnego stołu wpinając za uchem kolorowe wydmuszki. Przemyśliwam także obsypanie głowy nasionami rzeżuchy. Bo urośnięta jest jadalna, bogata w to siamto i owamto a w dodatku pyszna na bułce z masłem. No w każdym bądź razie podejmnę jakieś działania antyagrafijne. Ale. za skutki ręczyć nijak nie mogę. Najlepiej byłoby, gdyby ktoś władny (rząd może? on wszak wszystko może) zrobiłby mi tu natentychmiast maj. Bo. Ten nibyzimowy-nibywiosenny międzyczas robi mi z mózgu wyschnięte na wiór szare piure.
b.

Brak komentarzy: