czwartek, 29 maja 2008

waziwa


dla zbilansowania nadmiaru białka zwierzęcego białkiem roślinnym wytaszczyłam wczoraj z bazarku waziwa . z niejakim rozczarowaniem skonstatowałam, że kurna ichzielonanać nie oszczędziły mi portfela. wprawdzie paszy zielonej mam cija pod dostatkiem na kilka dni ale za to zasoby kapitałowe nagle się strasznie skurczyły. wiadomo, że po niewiadomo kim w naszej rodzinie mam lekką ręke do wydatków ale i ta mi w końcu drga gdy dla fanaberii bliskich kontaktów z nowalijką zaczynam sie zadłużać w tydzień po wypłacie. ja rozumiem, że fortuna idzie na koko chanel albo na sandały z lamy brazylijskiej albo na muślinowe desusy. ubytek mamony boli, ale człowiek cierpi wtedy w milczeniu dumnie dzierżąc w ręku wartościowy ekwiwalent. a ja co. mam cierpieć nad pustym portfelem z dymką w łapie? pobieżna analiza kosztów spożycia każe mi więc przyjąć azymut na zupki w torebce. ich finansowa atrakcyjność powoduje, że zalety zdecydowanie przesłaniają nam wady. a zresztą jakież to ta mikrusia zupeńka w kolorowej torebusi wady mieć może. najwyżej wadziki, wadziątka. takie jak na przykład, zawartość dekstryn stosowanych do produkcji nietoksycznych klejów biurowych ? pfff. więcej kleju biurowego zjem w życiu ze znaczków poczty polskiej niźli z tych zupek. albo że niby glutaminian sodu. a to wszak ponoć jakiś fragment japońskiego wodorostu jest produkowany przez pracowite bakterie cośtam-cośtam-cośtam , więc jakby produkt naturalny. a weźmy na panel nasze nowalijki. oprócz koloru odznaczają się obfitą obecnością azotanów płynnie przechodzących w azotyny rujnujące podstępnie nasze bezcenne zdrowie. i o. wykazawszy wyższość zupki brokułowej nad jej prymitywną formą wystepująca w naturze i na straganie udaje się więc krokiem płynno-pusywistym w kierunku kuchni aby sobie zalać. za jedyne 1,25 pln.a ponieważ lubię w kuchni poeksperymentować i nieobca mi tam dezynwoltura w kreacji nowych potraw , zaleję sobie pół torebki pomidorowej z makaronem , pół torebki kartoflanki z porem i pól torebki rybnej zupki won-ton. a na deser kisiel wiśniowy .

Brak komentarzy: