środa, 9 maja 2012

aktualizacja majowa mode on

maj pęka w szwach. jeszcze blada magnolia nie opuściła wszystkich płatków a już pah pah pah kiście bzów wybuchły zcichapęk w gęstych krzach, migdałowiec przypomina wieszak na różowe tutu mikroskijnych balerinek a mleczom wiatr już dawno wytrząsa dmuchawce. trele szpaka i gruchot synogarlic próbują iść w zawody z okolicznymi kosiarkami ... tu następuje przerwa techniczna w używaniu worda bo mi komputer i internet skisł. jak ta gupia zaktualizowałam sobie eksplorerea i teraz mam taki kasznko-miszmasz że jacie pierdykamw lewe kolano ostrym grotem posolonym. nic nie mam . normalnie czystej wody kononowicz. googla nie mam, ulubionych nie mam, na własnym blogu mogę sobie najwyżej napluć na ekran bo notek nie przyjmuje z powodu braku dodatków. rozkapryszony metroseksualny internet rząda ode mnie dodatków. pfff. czyli co. mam se komputer obwiesić torebką ze skórki wężowej i wisiorkiem z bursztynu jurackiego? szfak. ta nowoczesna technologia mnie uziemnia, dołuje i wytrąca z poczucia śladowych ilości inteligencji.zresztą może chodzi o to , że ja mam tę, no, inteligencję emocjonalną jeno. walnąć z impetem w klawiaturę, rzucić nieprzyzwoitym wyrazem prosto w ekran, zawyć do półksiężyca i rozszlochać się z powodu wykipianego na wyszorowaną kuchenkę mleka (tfu, lepiej wizerunkowo jednak zabrzmi : z powodu złamanego tipsa). to umiem. rozkminianie nowoczesnych technologii przesyłowych jest mi niedostępne w stopniu równym niczem haft angielski, drylowanie kurczaka lub wymiana żaróweczki w romanie. trundo. taka już jestem. pół durna pół bezradna. żeby tu dziś umieścić posta musiałam wykonać gargantuiczny wysiłek polegający głównie na losowym wciskaniu kilku klawiszy jednocześnie i kopaniu w biurko . czym przypominałam te małpę co to waląc kilka milionów lat w klawisze też by hamleta napisała. a ponieważ odniosłam sukces to i z tą małpą może być ziarnko prawdy na rzeczy. hu nołs niech pierwszy rzuci dowodem (biometrycznym). wracając więc zaś do wiosny, to się rozbujniła i jest mi lekiem na całe zuo. nawet ojciec-dyrektor swoim rozjuszonym telefonem nie zmącił mi delektowania . im bardziej on napierał tym więcej anielskich fluidów próbowałam wcisnąć w słuchawkę. rozstaliśmy się w mentalnym uścisku niczem ci żołnierze z wrogich okopów piosenki sir mc cartneya pipes of peace. co zresztą przyszło dość łatwo po relaksującym weekendzie na wichrowych wzgórzach, gdzie mięso z grila lało się strumieniami, kury dały świeże jaja na omlet, kino nas ubawiło a potem zasmęciło na wysokim poziomie a księżyc. ech. księżyc pokazał nam na długim czasie naświetlania, że noc to w zasadzie nie noc a dzień. tylko trochę inaczej.
a teraz was zostawiam ponieważ na jutro przewidziano nfw - niespodziewany festiwal wypieków. w moim piekarniku pachnie spód kokosowo-herbatnikowy pod zalewę truskawkowo-rabarabrową, u Starszej Pani zagęszcza się sernik a marian w ramach relaksu maturalnego robi niewiadomoco ale wiadomo, że będzie delyszys. i w ogole koncze bo po tej calej cholernej aktualizacji zezarlo mi jak w piosence lony ”ae” polskie literki i brzmialabym jak szczerbaty deklamator. b.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Czytając o zmaganiach Beni z nowoczesnymi technologiami pomyślałem sobie ja to kiedyś było z telewizorami - jak nie działał to dwa raz z góry piąchą i raz z boku i znowu jak ta lala nadawał. To był czasu... A dziś ja word czy inny explorer (bez obrazy) siądzie to można go zatłuc i nic... Nawet solidna "wiązanka" prasko - wiechowska nie pomoże...

Zorro

Anonimowy pisze...

hmmm, co tam bezduszne exploratory,łatwiej nam już nie będzie:( mą uwagę jednakże zwróciły te deliszys, bo nijak nie znalazłam w przepastych wersach zaproszenia na degustację, i właściwie nie wiem, łaj? nie można, ot tak sobie wypisywać o różnościach i tyle! halo!
Ju

benia pisze...

deliszys rozdawali dziś o 6:45 na jednym z małych tarchomińskich skrzyżowań. rzekłabym, że pod osłoną nocy gdyby jednak nie dzień w pełni. bo, kto rano wstaje temu itd:) a na ciastko wpadaj lub gdzie wpaść powiadaj.

BratZacieszyciela pisze...

no rzeczywiscie, nie ma worda to i 'internet rzada dodatkow' sie wymsklo, brrrrr...