środa, 9 stycznia 2013

Przewodnik po labiryncie

ja bardzo proszę wszystkich o powstanie i uczczenie minutą zadumanej ciszy wydarzenia na miarę lotu pierwszego kota w kosmos. oto bowiem, po stu osiemdziesięciu dniach próśb do administratora naszego kochanego, wniosków ze zdjęciem, listów z groźbami oraz z kijków z marchewką, po stu osiemdziesięciu dniach konsultacji optymalnego dizajnerskiego wariantu aranżacji przestrzeni - na murze naszego biura, tadam, tadam tadam - chór wznosi w niebo grande crescendo, starsze panie ocierają łzy wzruszenia, dorośli mężczyźni znacząco skubią wąsa i zwijają w trąbkę krawat z podekscytowania, dzieciom z ust wypadają lizaki - na naszym biurze zawisła tabliczka z numerem domu.tadam. i stała się jasność. bo nie zna życia, kto nie służył w marynarce i nie zna wagi sprawy, kto nie próbował nas odnaleźć w gąszczu setki identycznych domków o szczególnie pokrętnej numeracji oszalałego urbanisty. jego bowiem algorytmu rozmieszczenia numeracji ulic i domów nie rozgryzłyby najtęższe umysły świata. wszyscy nas odwiedzający od listonosza począwszy, poprzez kurierów, dostawcy pizz, stolarzy, taksówkarzy, klientów aż po niedoszłego premiera wszyscy oni zawsze zbłądzali w labiryncie uliczek w poszukiwaniu właściwego adresu poczem stanąwszy na najbliższym rozdrożu dzwonili do nas po pomoc w lokalizacji gdyż trzeci dzień już krążą w tym osedlowym chaosie a tu ni drogi ni kurhanu. no więc teraz już mamy oznaczony kurhan. naprawdę dech nam zaparło gdyśmy na ścianie naszego budynku odkryli tabliczkę identyfikującą nas na mapie świata. zatchnięcie nasze spotęgował fakt, że tabliczka wisi pod pewnym kątem. ale zapewniam, stosowne i prawie niebolesne przechylenie głowy wraz z oczami omalże zupełnie niweluje efekt skosu. a teraz czekamy na inspekcję ojca-dyrektora. i jeśli trzeba będzie, prędzej podkopiemy fundamenty domu by wypoziomować tabliczkę zgodnie z horyzontem niż weszczniemy procedurę reklamacyjną u naszego administratora kochanego.

b.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

a numer jego czterdzieści i cztery?
alaska

BratZacieszyciela pisze...

a wystarczylo przymocowac do dachu skromny, typowy balon meteorologiczny z podswietleniem i czujnikiem zmierzchowym