poniedziałek, 22 sierpnia 2011

mandarynka

praca w tropiklanym, wilgotnym ukropie od 7:45 do 19:00 robi ze mnie meduzę. idę. popływam sobie w wannie z moją kaczuszką. tak, to ten troszkie nielegalny import z karl-marks-stadt. ale wysoki sądzie, na cóż im
kaczuszki w kabinach prysznicowych? wszak to kompletnie bezsęsu. a u mnie proszszsz, wanna jak staw. nawet mydełko pod kolor upierzenia mogę zapewnić.

b.

Brak komentarzy: