środa, 20 marca 2013

operacja argo


no więc tak. przez pierwsze pół filmu zachwycałam się matem dajmondem. taki piękny ciemnowłosy zarośnięty, barczysty wysoki. wysoki. barczysty, brodaty, piękny. nagle nastąpiło zonk-zonk oraz właściwa identyfikacja. i przez drugie pół filmu zachwycałam się benem aflekiem. nie wiem co miała wnieść do dramaturgii filmu scena z gołym torsem bena, ale do mojej osobistej dramaturgii wniosła parującą wazę feromonów. wokół szaleństwo irańskiej rewolucji islamskiej. historia się pisze . a tu piękny ciemnowłosy zarośnięty, barczysty z nagim torsem ben. byli tam też inni bohaterowie (fabuła wymagała, by to nie był monodram). cała masa bohaterów rozsianych po całym świecie, głównie po usa i iranie. ale to ben był piękny ciemnowłosy zarośnięty, barczysty, wysoki i z nagim torsem.
a na końcu jak zwykle niezwykle patriotycznie powiewała w kadrze amerykańska flaga. szkoda, że to nie ben powiewał jeszcze trochę torsem
b.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Czyli... ładny film...?
(nie wiem jak w tak krótkiej wypowiedzi wyrazić sarkazm)
Bambulu

Anonimowy pisze...

Film ciekawy wielce i wciągający, wartka akcja że strach, dobra zabawa jakby też, Piękny Ben momentami drętwawy ale właśnie taki jaki ma być :)
Beniu droga też jestem za ;)
Serdeczności, Jun.