wtorek, 7 grudnia 2010

w zawieszeniu na leżance

pan od kuchni mówi, że o ho ho jużeśmy dawno wysłali. pani otworzy drzwi, może tam już kuchnia stoi. otwieram, macam. nie stoi. czekam. wypolerowana w ubiegłym tygodniu stara kuchnia na oddanie znowu pokryła się tygodniowym jadłospisem. druciak w łapkę i szuru szuru. wypolerowane z pietyzmem blaszki ruszty piekarnika znagłafranc pokryły się rdzą. cios prosto w serce perfekcyjnej pani domu. i całe poleru poszło w choleru. psiamać. tymczasem wigoru nabiera akcja „świąteczne prezenty”, na skutek której spodziewam się licznego nalotu kurierów do biura z mniejszymi lub wiekszymi tobołkami. z duchem czasu prezenty łowię bowiem w sieć (internetową) . paputki na nogach, filiżanka parującej herbatki i szuusujemy w internecie w poszukiwaniu wyspecyfikowanych w listach do santa życzeń. swoje i tak odstoję w kolejce po karpia lub po rodzynkę. a na mikołajki dostałam, ojacie, masaż pleców. pan masażysta mizia mi kręgosłup a ja sobie wiszę twarzą w dół i kontempluję wzór w podłodze. troche się czuję jak luzowana mandarynka. od czasu do czasu pan masażysta nieruchomieje z palcami wbitymi pod moją łopatkę i wydaje mi komendę „a teraz luzik totalny”. w odpowiedzi chichram się nerwowo i klasycznie spinam od lędźwi po nasadę czaszki. wyłazi moje skrajne niedotykalstwo. to samo mam u fryzjera. są tacy, którzy przy myciu głowy popadają w nirwanę. ja myślę tylko, jak stamtąd uciec i czemu nie wystarczy spłukać mi głowy bezdotykowym prysznicem. no nicto. jeszcze tylko siedem miziań. jakoś przetrzymam.
b.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

lepiej napisałabyś o swoich doznaniach już po mizianiu, bo nie wiem, czy wiesz - ale to jest główny cel masażu - efekt?
pewnie superosko, co?
Ju

benia pisze...

czy ja wiem. chyba nie wiedzę różnicy. bo ja chyba jakiś inna jestem, czy co.

Anonimowy pisze...

no i się wydało że odmieniec z ciebie
alaska

Anonimowy pisze...

tak, najważniejsze jest wsparcie bliskich:)

a ja wcale tak nie uważam, po jednym razie jeszcze nic się nie dzieje, nie martw się Beniu, poczujesz:)
Ju

benia pisze...

otóż mam efekt masażu. chyba. pozbawiona z letka dziś bólu w stawach biodrowych se pospałam. do 7:10. normalnie o 7:10 to ja stoję w korku i pomstuję. a dziś mi się umskło. ponadto seanse masarskie uważam za udane ze względu na możliwość konwersacji z panem masażystą. opowiadamy sobie o ptakach, motorach, serialach i pogruchotanych kręgosłupach. w ogóle strasznie się rozwijam konwersacyjnie na tej leżance. a przecież ja nie gadam z obcymi. a uprawianie smoltoku daleko wychodzi poza moje skłonności. pozatym nadal czekam aż mi zrobi pan masażysta te myszkę wgryźną (uchwyć na kości ogonowej skórę i palcami posuwaj ja ku szyi aż pacjent zawyje) co ją na mnie praktykowali studenci rehabilitacji a.d. 1987. no chyba że się okaże, że robili mi to dla hecy. kochani sadyści.