wtorek, 22 marca 2011

siedemnaście mgnień wiosny


no to przyszła.
szabelki tulipanów prężą swoje korpusiki tuż pod moim oknem.
nieopodal na szaroburozielonym tle wyskoczyły z gruntu
jak pajacyk na sprężynce żółte krokusiątka.
górą skrzecząc suną na wschód klucze kaczych gęsi.
omotany bladym świtem fioletowy szal
po południu wpada w niełaskę rzeczy zbytecznych.
grupka przedszkolnych krasnali dumnie dzierżąc przed sobą
ufiokowaną w kolorową krepinę marzannę na długim kiju
spełnia odwieczny rytuał tradycji.
podczas gdy świat pędzi na złamanie ogonowej,
ktoś musi przecież przegonić zimę zuą.
i tak to los naszych wiosennych płaszczyków,
zwiewnych barwnych apaszek, loków uwolnionych spod wełnianych beretów
i pantofelków bez futrzanych cholewek
spoczywa w rączkach maluczkich milusińskich.
jedna obszarpana panna hyc do wisły i już
w kawiarnianych ogródkach na saskiej
nakrywają się stoliczki porcelaną z aromatyczną kawą
a rozochoceni łaskawym termometrem goście
rozpinając pikowane kurtki sączą napar wypatrując
gotowych do żółtej eksplozji pączków na koślawej forsycji.
nawet roman otarty miękka irchą z zimowego nalotu
błyska filuternie wypolerowanymi szybkami.
bo przyszła.


b.

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

nic dodać, nic ująć...można poczuć...pięknie Pani Beniu, pięknie!
Ju

Anonimowy pisze...

ale jednak jest w tym trochę oszustwa w szczególności w zakresie odczuwania (a właściwie jego braku) ciepła.
Jedna wielka zmyła. Lukasz fru de łindow - istne lato. Wychylasz nosa za drzwi - zimnica.
I jeszcze ten zapowiadany śnieg z deszczem.
Totalny brak zdecydowania ze strony wiosny tej wiosny.
alaska

Anonimowy pisze...

Pani A.dziękujemy, sio stąd!!!
Ju

benia pisze...

Lukasz? a jaki Lukasz ?

BratZacieszyciela pisze...

porucznik Lukasz