czwartek, 21 sierpnia 2008

furia niespełniona czyli odcinek drugi

alonso był dziś w wyśmienitym humorze. może dlatego, że jego okno nie wychodziło na tę stronę posiadłości po której przez 8 godzin szalał z piłą mechaniczną najemnik don francisko (właściciela posesji) wyżynający fale w hiszpańskiej dachówce świątyni dumania. aurelia natomiast miała wapory i wodowstręt od spalin i huku rozprzestrzeniających się przez cały dzień pod jej oknem właśnie. pozatym alonso przeszedłwszy nagle na dietę marchewkową uniemożliwił skuteczne podanie cykuty. ta bowiem wchodzi w widoczną gołym okiem interakcję z karotenem. podskórnie czując dziki szał auerlii alonso okopał się w bezpiecznych okopach i miast drążyć rewolucję rozwijał wątek mało ważnych duperelasów. duperelasy miała aurelia w ... . więc cały impet się jej zmarnował. karramba. na dodatek na skutek zawirowań w kosmosie siadł internet i znudzony brakiem gry w kulki onlajn alonso nieustannie zawracał aurelii gitarrę wyimaginowanymi żądaniami. acz z bezpiecznej odległości dwóch pięter i stosując socjotechniczne podstępy w wypomadowanym tonie. wreszcie gdy zniecierpliwiona aurelia z dwoma sztyletami w oczach szła siłą i godnością osobistą wepchnąć mu do gardła jednak uwarzoną cykutę alonso spryskał się obficie olejkiem zapachowym ”sammertajmdonżuan” i tyle go widzieli. trzeba przyznać, że instynkt samozachowawczy ma alonso rozwinięty w stopniu najwyższym. aurelia zaś, miast oddać się w ręce stylisty, poszła upolować rukolę, pini i różowe wino na kolację w rudej. czarne loki aurelii swobodnie powiewały wśród straganów z waziwami. a w powietrzu nadal pachniało rewolucją.
b.


ps. w hacjendzie aurelia z odrazą odkryła, że jej hołm i castel stały sie siedliskiem komarów. acha. pomyślała drapiąc się pod lewą łopatką i obserwując chmary krwiopijców. więc to jednak nie trądzik. acha. pomyślała równolegle, że to zemsta alonso.

Brak komentarzy: