środa, 21 kwietnia 2010

kaloryfer on

opony wymienione . acz przemyśliwam czy aby nie zbyt pochopnie.
bo. rankiem czule zbieram zmarzlinę z romana a obsypane słodko pachnącym kwiatkiem drzewka moreli i czereśni zimny wiatr pozbawia jedwabistych płatków, które wirują na podobieństwo śnieżycy w wymiarze XXL. koty chodzą strosząc futra a zmarznięta magnolia skrzypi za każdą próbą rozłożenia kielicha. doprawdy bywały drzewiej wiosny o wyższym współczynniku pana celsjusza
w związku z planowanym na jutro audytem wewnętrznym zajadam się espumisanem w celach dekompresji. przy trzeciej dziennej dawce łapię się na tym, że kapsułki popijam wodą … gazowaną. pani doktor nie będzie kontenta. atam. zwalę wszystko na pył wulkaniczny i na drogowców.
b.

Brak komentarzy: