poniedziałek, 5 kwietnia 2010

o życiu i nieżycie

troszkę sobie dziś uświadomiłam coś. i w ogóle , w ogóle nie mam pojęcia jak matki sobie z tym mogą poradzić. z tym , że z tego jajka obchuchanego, dopieszczanego, polerowanego i głaskanego nagle wykluwa się „prawie” dorosły człowieczek i zaczyna skręcać z tej ścieżki po której do tej pory się go toczyło. to jakieś masakrycznie musi być trudne dla matki (w uczucia ojca trudniej mi się wczuć ale pewnie to przebiega podobnie, choć na innym poziomie neuronów) , żeby móc /chcieć/ BA! MUSIEĆ to zaakceptować. żeby pozwolić się lekko oddalać. żeby pojąć, że to nie z braku miłości lub na znak buntu. że to oddalenie nadejść musi i nie ma na to rady. i że trzeba sobie cichcem chlipnąć w poduszkę, zacisnąć paszczękę i radośnie machać oddalającemu się dziecku. ja na ten przykład gdybym była rodzicem, tobym jak nic takie dziecko uwiązała do kaloryfera żeliwnego i furda mi tam z wolnością i samodzielnością. wychować dziecko to jest majstersztyk. ale pozwolić mu dorośleć, dojrzewać i się usamodzielniać to musi być dla rodzica jakaś yyyyy trauma? i pewnie niezłą trzeba wykonać woltę psychiczną by ten proces zaakceptować i jeszcze mu kibicować. matki i ojcowie dorastających dziatek - kłaniam Wam się nisko w pas. serio serio. ja już od poczęcia razem z kołyską nabyłabym żeliwny kaloryfer. i mocny łańcuch.
i ot . tyle moich wielkanocnych przemyśleń. może to z przejedzenia. może przez lukier na mazurku albo przez nadmiar jaj.
a propos jedzenia – nie zapomnijcie łyknąć baźki z wielkanocnej palemki - bowiem stare słowiańskie przysłowie uczy:

baźka z palemki spożyta
nie będzie gardła nieżyta !
(chrzanić poprawność gramatyczną)

b.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

ale do kogo pijesz kochaniutka???
alaska

benia pisze...

och miałam taką chwilową empatyczność ze wszystkimi rodzicami dorastających dziatek, czyli piłam do jakichś kilkudiesięciu milionów ludzi - nie mów, że mam ich tu wszystkich wymienić .

Anonimowy pisze...

ja tam dziękuję z zrozumienie,wreszcie Benia (!)wyartykułowała nasze przemyśiwania...bo prawda to, prawda; i co alaska się tak obrusza? myślę se, że w związku z tą niewesołą rzeczywistością, powinnyśmy się napić?
Ju