środa, 1 września 2010

niespodziewany koniec klapek

normalnie przełom sierpień/wrzesień to jest taki wieczór po pięknym dniu. ciepły, ale już z przyjemnością otulasz się lekkim szalem. kwitną astry, puchną bulwy kartofli, słoneczniki rozsypują pestki, pachnie rżyskiem, wrzosem i grzybami. jeśli blezer to z duużym dekoltem, jeśli szal to ażurowy, jeśli spodnie to lniane i zwiewne, jeśli napój to schłodzony kompot z antonówek, jeśli tło muzyczne to Szczepanik, , jeśli buty to klapki.
a co mamy proszjepaństwa?! rozpierduchę mamy otóż w rzeczy samej. z wysokości słupka rtęci nagły skok w deszczową breję i okołolistopadowy chłód mamy. stan wyjątkowo bardzo tużprzeddepresyjny mamy. mokre i sine nogi w klapkach mamy. a w perspektywie OSIEM takich miesięcy do maja mamy. osiem miesięcy wojny szarugi ze słotą. w obliczu przygnębiających trendów pogodowych gwarantujących ataczki epizodycznej depresji chyba pójdę do stosownego urzędu i każę sobie zmienić nazwisko na frustracja apatia fadiejewna. albo agresja fiksacja sumasziedszaja.
b.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

depresja, chandra, smętnie, buro, nijako; normalnie masakra! zróbmy coś wesołego!
Ju

benia pisze...

ja wczoraj już zrobiłam. grzebałam w deszczu po śmietnikach w poszukiwaniu kartonów na przeprowadzkę samiwieciekogo .
ale nadal jestem otwarta na śmiałe propozycje. a ponadto hrabi nas uratuje. już wkrótce.

Anonimowy pisze...

mam sporo dużych kartonów w firmie,mogę oddać, zajeżdżajcie!
Ju

Anonimowy pisze...

jeśli będzie taka potrzeba w miarę rozwoju sytuacji (już się boję jak to bedzie!!!!) - to nie omieszkamy pukac do drzwi TWOICH
alaska

Anonimowy pisze...

Moi Drodzy,
powiem tylko tyle - nie jest łatwo!!!
alaska

Anonimowy pisze...

oj tam, oj tam, możemy się zamienić, ja jestem zwyczjna - mnie nigdy nie jest łatwo:)
trzymaj się dzielnie, i przyspiesz, bo czekamy na parapetówkę!
Ju

BratZacieszyciela pisze...

szaro, biuro i ponuro, jednem slowem