wtorek, 24 kwietnia 2012

O niezwykłej historii jednogłowego rowerzysty *

odstać swoje w kolejce do rejestracji. odczekać miesiąc do wizyty u specjalisty. pojechać do przychodni i pocałować namiętnie klamkę w dziurkę planując karczemną awanturę komukolwiek najlepiej z mordobiciem i biorąc wdech przeponą w celu donośnego wyartykułowania obelg i dowiedzieć się, że owszem pszpani ta wizyta to dziś . ale. nie o 14:50 a o 8:10. o 14.50 to pojutrze u innego specjalisty. kurtyna. mówcie mi psudomnezja b. * z cyklu : co innego piszą co innego widzisz . tak odczytałam dziś pewien nagłówek w onecie. zawiesiwszy się na chwilę w celu odgadnięcia, że coś (ale CO!) mi w tym tytule się nie zgadza przeczytałam jeszcze raz „ o niezwykłej historii jednonogiego rowerzysty”

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

a uprzejmy lecz mocno podirytowany meteorolog donosi, że, kurza twarz - wciąż i wciąż jest zimno. Spojrzenie na termometr za oknem - mówi że ma tak ok. 16.
Ciepło, gdzie jesteś????
alaska

Anonimowy pisze...

Alaska, nie przesadzaj 16 Celciujszów to zupełnie ok. Na długi weekendo - tydzień zapowiadają 25 - 30, ale... mogą łgać. Ludzie to wilki.
Kilka tekstów wcześniej czytałem, że Benia biega. To niech nam Benia powie w ile robi 8 km ??? Ja w niedzielę rozpocząłem sezon biegania w parku (w zimę robię to na bieżni) i 8 km przebiegłem z żona w 52 min.
Zorro

benia pisze...

no to mamy takie małe quiproquo z tym bieganiem. bo nie biega a biegała *czytaja chciała zacząć biegać) dopóki jej stawy nie rzekły "sama se biegaj, my zostajemy w domu" ponadto chyba nigdy w życiu nie przebiegła 8 km (no może przez całe życie to tak)
jak to jednak media ukolorowiają rzeczywistość. trzymam kciuki - 8 km w 52 min. to chyba bardzo całkiem przyzwoicie