wtorek, 28 maja 2013

Kogel-mogel na wodzie

kupiłam szparagi, bo przy tej przekichanej aurze za kilka dni będzie można dostać jedynie zupę szparagową. leje.zacina deszczem i wiatrem w okna. strumień wody kładzie bratki i irysy. chyba trzeba zrobić zapasy mrożonych truskawek bo wątpię by te gruntowe umiały się wychować w środowisku charakterystycznym dla pól ryżowych. fachowo zserwisowany rower smętnie spogląda w okno i zazdrości, że nie urodził się rowerem wodnym. do wszystkich małych meteorologicznie zainicjowanych smuteczków dochodzi jeszcze smuta literacka. otóż nie mogie, no nie mogie przeczytać „Gry w klasy”. albo za młoda jestem, albo za stara. albo mam mózg skostniały jak gips na złamanej szkicie albo niewrażliwy jak szmata od linoleum. ta lektura wymaga wyjścia z wygodnych kapci, otworzenia ramion jak skrzydła i wzniesienia się ponad stereotypy swobodnym lotem niesionym geniuszem autora. na razie moje próby przypominają próby lotu kury z niewysokiego kurnika. ale nie tracę nadziei, że kiedyś kiedyś odlecę jak duży, tłusty argentavis magnificens bez kapci. zwłaszcza, że przekrój wagowy mam niezwykle kompatybilny 60-80 kg. a tymczasem chichram się tarzając z nieposkromioną radością i zachwytem w wyśmienitej narracji najnowszego Pilcha. z beczki zawodowej doniesiono nam, że nie będzie na targach henryczka. i znikła szansa na adhezję w tanecznym pas. buuu.
b.

Brak komentarzy: