poniedziałek, 18 maja 2009

moja lewa stopa czyli jak nie zostanę gwiazdą seksu w wielkim mieście

po kolejnej, dwuipółgodzinnej odsiadce na zielonym zydelku, pan dochtor ortopeda w myk zrozumiał moje wewnętrzne potrzeby i zapowiedział , że z tego wszystkiego to może będzie nawet i torebka. błądząc na granicy domysłów doszłam do wniosku, że być może uporczywie kulejącym pacjentom w ramach zadośćuczynienia nfz sponsoruje torebki i już już miałam wyartykułować do recepty preferencje, że z miętkiej skórki, najlepiej w odcieniu szumiącej brzozy a w ramach obuwia ortopedycznego sparowałam sobie na ten tychmiast zielonookie baleriny (nieznoszę, ale chyba ponoszę, bo mi kulas na obcasie wąty robi), gdy mi stopolog obuchem zaproponował torebkę stawową , w dodatku być może naderwaną (pewnie używaną, w dodatku i bez dodatków). aby jednak taką torebkę otrzymać należy oddać kończynę do specjalisty, który weźmie miarę. specjalista ten zaś jest wielce oblegany, zupełnie jak przedwojenny szewc Hiszpański, więc do czerwca pochodzę sobie bez torebki za to z obowiązkowym usztywnieniem. bowiem pan dochtor zajrzał mi głęboko w oczodoły i ujrzał mnie tam pedałująca na bicyklu, bez opaski stabilizującej. i pogroził no no no. bezsęsu bo to jedyna forma ruchu, kiedy mi noga nie udaje świńskiej pułtuszy. a potem jeszcze nakazał się poruszać jak gejsza – krok nie dłuższy niż stopa. ha. gdyby tak było, powinnam już zaraz wyruszyć na parking w celu zapobieżenia jutrzejszemu spóźnieniu. na koniec wizyty jeszcze raz krytycznie się mi przyjrzał zezując z góry na dół i wytknął krzywe paluchy oraz tendencje poprzecznego płaskostopia, czym sobie u mnie nagrabił dozgonnie. paluchy są nie moje, obruszyłam się wydymając ust korale, tylko starszej pani a płaskostopie to każden jeden ma na płaskim obcasie. i nakazał nosić, absolutnie i wyłącznie obuw płaską a w niej puszapy uwypuklające. to co? mam sobie teraz urżnąć wszystkie obcasy i koturny w moich manolach blachnikach? a w zamian dostać torebkę z demobilu ? nie-do-cze-ka-nie.
b.

Brak komentarzy: