piątek, 18 grudnia 2009

biforek

na świątecznej kartce dla naszych milusińskich klientów , która winna emanować ( zgodnie z bożonarodzeniowym wielowiekowym entourage’m opartym na utrwalonych tradycją ingrediencjach posiłkujących się dość charakterystyczna symboliką … yyyy alem się zapętliła , w sumie wiecie – chodziło mi o ten świercek pachnący u powały, pierwszom gwiazdke , uszka w barszczu, kolędników, sianko pod obrusem i hej kolęda kolęda! ) ciepłem, radością, spokojem i optymizmem - artysta fotoszopista odkrył nowatorski, nietuzinkowy oraz dość kontrowersyjny pomysł na wyekstrahowanie nastroju świątecznego i zaproponował nam TO:w pierwszym odruchu skojarzenie z wojną światów, wybuchem wulkanu na marsie i końcem świata nasunęło się nam wszystkim bez względu na wiek, narodowość, płeć i przekonania. w króciutkiej chwili utraty rozumu (z pewnością pod wpływem szoku) podjęliśmy nieudaną próbę wydobycia z TEGO świątecznego przesłania ale zaraz też dobiegliśmy jednak do wniosku, że to nie my utraciliśmy rozum projektując w ramach kartki świątecznej spektakularną makietę wybuchu atomowego. po wielogodzinnych pertraktacjach, szantażu, i wykładach na temat „o istocie i wyższości świąt Bożego Narodzenia nad Armagedonem” artysta fotoszopista zrobił co mógł .i musiał . w końcu przeforsowaliśmy - czytaj sfinansowaliśmy ewent z błękitnym nieboskłonem i dzwonkami u sań:


i tak to wizja artysty kolejny raz ugła się pod argumentem sakiewki. choć jesteśmy zdania, że tym razem świat nam będzie za to wdzięczny.
a swoją drogą nastrój przedświąteczny u mnie bardziej „armagedon” niż „cichanoc”. jednak artyści widzą więcej.
b.

Brak komentarzy: