piątek, 25 lutego 2011

O korozji wżerowej słów kilka

do skrzypiących kolan i chrzęszczących nocami stawów biodrowych w zwyrodniały krajobraz - wydaje się, że na stałe - wpisał się bolesny nadgarstek. nie narzekam. patrzę sobie i czekam łot the next. pan dochtor o przydomku „od złamania z przemieszczeniem po rekonstrukcję dysku i implantację tytanowych bioder załatwiam pacjenta w trzy minuty-następny proszszsz” zasugerował oględnie, iż bolesność ma swoje źródło w ręcznym wykręcaniu prania (znaczy nie uwierzył w moją pracę z komputerem) oraz kategorycznie zabronił mi pływać żabką (świetnie, kraulem nie umiem, a pływając na grzbiecie mam zaburzenia echolokacji i za każdym razem rozbijam łeb o kafelki – luzik, miast bolesnych bioder mieć będę płaskogłowie i będę mogła na czubku nosić balię z bananami). poza teorią praczki z portugalii dochtor zakazał mi używania nadgarstka w celu ciągnięcia przez psa. być może należę do tych wyjątków, które antycypuja posiadanie psa na sposób absolutnie fizyczny. na recepcie mam znowu basen (czujecie to ? – świat jest okrutny, bezlitosny i wredny), glukozaminę (o której 50% specjalistów pisze sonety krymskie a drugie 50% kategorycznie vetuje /pewnie to połowa o zbyt umiarkowanym wsparciu ze strony przemysłu farmaceutycznego/) oraz sztywną skarpetkę z otworem na kciuk i bólkojącyżel pospolity do użytku zewnętrznego. o praprzyczynach względnie tendencjach rozwojowych zjawiska chrząstowacenia mojego kadłuba nie zdążyłam sobie z panem dochtorem pokonwersować, gdyż walnięto w gong i wywalono mnie z gabinetu dla zachowania trzyminutowego cyklu przyjętego w systemie. tu na marginesiku należy dodać, że wzgląd na mój nadgarstek dochtor wykonał po partyzancku w pełnej konspiracji , narzucając na ekran komputera (tego co w nim jest ten system zarządzający) rulon ligniny i scenicznie wyszeptując nazwę żelu. bowiem jeśli na skierowaniu do ortopedy widnieje w destynacji tylko jeden jedyny fragment człowieka, to dochtor pod rygorem eksterminacji przez system nie może się zająć fragmentem innym . tym samym moje biodra zakolidowały z nadgarstkiem i trzeba było oszukać system. normalnie prawie jak w remaku terminatora, mały buncik przeciwko wielkiemu systemowi.
a ponadto przeglądając fachową literaturę z branży stali nierdzewnych posiadłam bardzo ważną tajemnice nierdzewnego garnka. otóż wszyscy Wy, którzy posiadacie w domu garnki stalowe znane szeroko jako garnki nierdzewne strzeżcie się. albowiem pozbawieni wiedzy płynącej z tej tajemnicy narażeni jesteście na korozję wżerową waszych kociołków. aaaaaaby zatem zagrożenia tego uniknąć należy bezwzględnie unikać wsypywania soli do garnka z zimną wodą a następnie podgrzewania go. opadnięta na dno sól w wyniku podgrzewania dostaje wścieklicy i powoduje powstawanie białych plamek, z których z biegiem dni z biegiem lat rozwinie się niechybnie rdza. tak więc lekcja numer jeden: pamiętaj kucharzu młody, wsypuj sól do wrzącej wody! oraz przy okazji lekcja numer dwa: w celu nieuszkodzenia kociołka NALEŻY BEZWZGLĘDNIE (podkreślamy wężykiem bo to, uwaga, bardzo istotne) czyścić garnek zgodnie z kierunkiem linii szlifu. tja. no to ten. powodzenia.

b.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Droga Redakcjo!
a w takim razie z czego bierze się rdza w czajniku? O ile moja kulejąca pamięć mnie nie myli nie solę wody na herbatę. A czajnik zeżarty przez brunatne plamy już niemal w połowie!
alaska.

benia pisze...

może macie chromy chrom w stopie czajnika. albo szorujecie czajnik niezgodnieze szlifem - antija by wam pogroziła paluszkiem. ja tyczasem na kawe przyjdę sobie do Was z własnym wrzątkiem.

Kateport pisze...

Tja... no to wreszcie będę mogła spać spokojnie, gdyż w swoim nieograniczonym debilizmie nie wpadłam dotąd skąd białe plamy na dnach moich garnków... (a chemik w domu!)
Brak wiedzy tej skutecznie utrudniał łagodne wślizgnięcie się w objęcia Morfeusza.
Wierzę, że niejedna moja rozterka znajdzie rozwiązanie dzięki Tobie B (zabrzmiało jak "M" z Bondów ;) )- o czym zapewniała mnie Adzia - Jadzia ;) A teraz głów się kto zacz to pisze ;)
Pozdrawiam, kateport

benia pisze...

w tym przypadku chemik w domu nie pomoże, winien być metalurg. a co do zgadywanki: uwaga bede strzelać:jeśli kate koty lubi to jestem w ogródku ;)