środa, 15 kwietnia 2009

wałówka

na skutek tsunami na słońcu oraz machnięcia skrzydłami motyla na galapagos zwiększyłam żałośnie w skutkach swą cielesną powłokę o kilka trudno akceptowalnych rozmiarów. czekanie na odmachnięcie motyla i zwrotne tsunami na słońcu wydaje się być nieefektywną nieskończonością a guziki w garderobie gotowe są do wystrzału na mym hożym korpusie. a przecież i lodówka jeszcze poświątecznie się nie domyka. no to co. no to zjadłwszy to i owo (ovo z łososiem mizianym majonezem też) wzuwam stękając obów sportową i - na wał. gdy rozpoczynam swoją peregrynację na północ słońce z żółtego przebarwia się w pomarańcz i odbija kiczowato we wiśle. raźnie machając łokciami mijam tłuste jamniki, manewruję między rolkowcami, rowerzystami i pieszymi tłumnie wyległymi na deptak. co chwila prężą się mi przed oczami łydki jogingowców w drodze z lub do gdańska. jedni truchtają sapiąc asynchronicznie, inni płyną nad ziemią w rytmicznym transie. do drugiej piaskarni docieram już zdrowo zdyszana za to raczej w samotności. słońce zaczyna się chować za młocinami więc zarządzam odwrót. jest cicho. ptaszyny sporadycznie nawołują do spania swoich współgniazdowników. pachnie dymem z grilla i słychać szum rzeki. okna pobliskich osiedli mrugają błękitnie telenowelami i/lub sitkomami. oddycham głęboko, machając ramionami jak podlaski wiatrak, w nadziei na ponętny dekolt. do domu wracam zaróżowiona jak pannica z pierwszej randki. jeszcze tylko prysznic, szorstki frotte i ... kawałek świątecznego mazurka w ramach uzupełniania utraconych elektrolitów. a jutro znów na wał, choć obfite biodra jęczą i skrzypią „litości, litości”.
b

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Gratulacje Beniu, jestem pod wrażeniem! Ja z Dorotą tez planujemy, już od dwóch miesięcy, że jak tylko zacznie się ciepło i będą dłuższe dni - ruszamy biegiem dookoła osiedla...I chyba przyszedł ten moment...
Bądź dzielna i wytrwaj!
Ju

benia pisze...

ach i teraz wszyscy pomyślą, że ja biegam HA HA HA - tu szepnę na boku, że ja raczej się poruszam w tonacji b-dur

benia pisze...

ps. zapraszam do mnie na wał - nie dość że piknie, to jeszcze po drodze trzy puby z grilami i wytworny ciucholand :) też trzymam za Was kciukulce !

Anonimowy pisze...

hmmmm, nieważna tonacja, ważne że się poruszasz...jak dobrze pójdzie, może kiedyś dobiegniemy i zdobędziemy nawet wał...tudzież ciucholand!
Ju