wtorek, 7 kwietnia 2009

żerzucha rzeżucha żeżucha rzerzucha

obsadzenie rzeżuchą na instrukcyjne 10 dni przed skutkuje dżunglą, buszem i rzeżuchową amazonią na kuchennym parapecie na 5 dni przed . zadziwiające jest, że większość kwiatków doniczkowych ukilam po długiej i z pietyzmem prowadzonej hodowli a rzeżucha obradza jak zmutowana genetycznie li tylko zwilżona nieodstałą kranówką. w dodatku na podłożu z płatków kosmetycznych. wiele wysiłku kosztuje mnie przedświąteczna wstrzemięźliwość konsumpcyjna względem rzeżuchy, albowiem mam do jej walorów smakowych niezwykłą słabość. słabość do walorów smakowych w przeciwieństwie do walorów zapachowych, jakimi hojnie na etapie kiełkowania wypełnia każdy zakątek apartamentu czyniąc go podobnym pieczarze dojrzewających normandzkich camemberów.

uprzejmie donoszę, że jaja XXL nie mieszczą mi się w lodówce ale i tak nie spełniają moich oczekiwań są bowiem nie białe. białe jaja przed Wielkanocą są jak białe kruki. wizyboł hardly ewer.
w Polsce jest 40 milionów kur niosek i one znoszą prawie 10 miliardów jaj rocznie a ja nie mogę sobie kupić w pakiecie trzydziestu białych jaj. normalnie kurnonsens.

plan przygotowań przedświątecznych rozpisany na role z precyzją godną mikroskopu elektronowego. wprawdzie starsza pani intensywnie generuje gorączkę 38,8 ale nie wydaje nam się to dostatecznym usprawiedliwieniem zmiany planów. ostatecznie wyrobienie ciasta drożdżowego to nie praca przy piecu martenowskim, sernik też jeszcze nikogo nie podupadł na zdrowiu- wręcz przeciwnie, zaś jak powszechnie wiadomo schab i pasztet piecze piekarnik.
ja zaś nie mogę się zdecydować stół biały dodatki żółte czy stół żółty dodatki białe - udręczenie skrajnego estety, niestety.

w biurze chwilowy impas oraz wąskie gardło czyli bottle-neck w obszarze werbalnej komunikacji z roczester. w odpowiedzi na dręczącą ponadatlantycką korespondencję wybrałabym w rewanżu najchętniej asanę z palcem środkowym lub układ z łokciem kozakiewicza gdyż mię Stuart irytuje niezmiernie. jedno mnie cieszy, że gdy Stuart pijąc swą poranną kawę ze starbucks’a przeczyta w końcu moje kwadratowe korespondencje i nie zechce pójść na konsensus to i tak sobie może dzwonić na berdyczów (czy ktoś wie jak jest berdyczów po angielsku?) albowiem dzieli nas frontjera sześciu godzin i gdy on się zmaga ja się relaksuję i vice versa.
b.

Brak komentarzy: