jestem inżynierem konstruktorem wolnomyślicielem. pilnie muszę wyprodukować sobie przeciąg, bo się mi topi pleksiglas na monitorze. błogosławię wschodnią nie zachodnią stronę świata, na którą mam okna i dzieki której mi w mieszkaniu nie wrze jeszcze. poszłabym na wał pospacerować ale 30 stopni c. jest barierą nieprzekraczalną, zwłaszcza, że cienia na wale ni widu ni słychu, gdyż taka jest natura wału – być ponad (to). nad zalewem zegrzyńskim temperatura powietrza przy asfalcie 42,8 stopnia C każe mi się wstrzymać z rowerem w obawie przed utratą ogumienia. no więc siedzę w domu i wymyślam przeciąg. przydałaby się może suszarka w opcji alaskański monsun , alem ją postradała w Poznaniu. buuu. machanie gazetowym wachlarzem jest fajne, o ile jest się wachlowanym a nie wachlującym. bycie oboma naraz się wyklucza, gdyż jak mówi klasyk, nie można być jednocześnie twórcą i tworzywem. buuu. zapuszczam więc w necie zdjęcia z Kanady poszukując zimnych strumieni, cienistych borów , ośnieżonych szczytów i muskularnych ontaryjczyków. i nieoczekiwanie wpadam na trop kolejnego plagiatu popełnionego na mojej osobie. oto pudelek donosi (oczywiście, że śledzę pudelka – to moje okno na świat, moje drzewo wiadomości dobrego i złego), że Kristina Riczi wygląda zjawiskowo. a jak by miała tak nie wyglądać, skoro się lansuje w moim sandale, który doprowadził nie tak dawno do upadłości stopy moje obie w czwórnasób. przywykłwszy , pozwalam spłynąć memu splendorowi na Kristinę, bowiem darzę ją wysublimowaną sympatią. swoją droga doprawdy, poza zamkniętą dla paparazzi imprezą targową, byłam w nich jedynie krótką chwilę wczoraj w kinie a tu smyrk i proszszsz następnego dnia Kristina w lansie na pudelku. jak się człowiek urodzi z galopującą skłonnością do trendseterowania, to musi to z pokorą i dzielnie przyjąć na klatę. bądź na stopę.
a oto dowód:

ps. ta w sukience to Kristina
b.
2 komentarze:
Beniu, a po co zaraz to ps.?
Przynajmniej byś ożywiła niektóre blogerki i wprowadziła trochę ożywczego podmuchu niepokoju /bo na wiatr nie możemy liczyć/: ojej, aż tak dawno nie widziałam Beni,normalnie nie poznałabym jej na ulicy...no, chyba że po sandałkach!!!
I ta czerwień na pazurkach!
ps. a co tam widziała w kinie?
Ju
Ju :) kłamstwo musi być nieco prawdopodobne !!!poznać mnie na ulicy, o zwłaszcza teraz, bez suszarki , też nie jest izi:)a kino - oczywiście, że rewelacyjna Sandra Bullock - czystej wody komedia romatyczna - bez cienia ambicji za to idealnie pikująca w tonację pożądaną latem . a propos - latoś się zrobiło totalnie nieznośne !
Prześlij komentarz