sobota, 6 czerwca 2009

rabarbar swarowski



stanowczo dziś brak mi tarasu. ale nie żebym tam zaraz na leżaczku pod kocykiem sącząc late obserwować chmury zamiar miała , inożemi miejsca brak na czwarte pranie. na tę to okoliczność tarasu mi brak w komplecie z mistrzem żelazka, jako conditio sine qua non żelaznej konsekwencji konserwacji garderoby. wzuł se kiedyś człowiek w sierpniu po polowaniu skórę bawoła na grzbiet, to ją zmieniał na nową po trzech latach i wszystko było okej. no a potem zdurniał i se usprawnił. nie dość, że skóra/tfu/ garderoba się demodedyzuje po jednym sezonie, to jeszcze ją trzeba revitalizować proszkiem do prania i żelazkiem. i to bynajmniej nie raz na kwartał.
sumiennie wypełniając sobotnie rytuały wieszam pranie na sznurze a w piekarnik wciskam ciasto z rabarbarem . bo nieoczekiwanie piec zaczął mi był działać bez fochów żadnych. co oczywiście ma niewielki wpływ na jakość moich wypieków. ciasto wedle przepisu winno się zarumienić w 40 minut tymczasem moje siedzi już siedemdziesiątą minutę i nadal blade jak danuśka mójcion. no to w międzyczasie kompletuję garderobę na pragę i na targi. na pragę - adzidasy, szal kaszmirowy i stosik tiszertów, na targi -
kryształowe wisiorki i szpilki. oraz fartuszek z gołą pamelą. żeby misię koraliki nie powalały gdy będę gotować parówki. bo jednak targi bez parówek to jak pamela bez biustu. funta lichych kłaków nie warte.
o o o o zadzwonił do mnie piekarnik. taram taram taram przedstawiam przy niniejszym rabarabrowo-truskawkowo-budyniowo-kruchospodową premierę. w tym profesjonalnym ujęciu nie widać zakalca:


no to biorę blachę do tapczanu i spadam na osimsytny dirthy dancing. miłej niedzieli tu ol

b.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

no piękne ciasteczko, i wcale nie było zakalca, tylko zapomniałaś jeszcze nas zaprosić na degustację!
no i chyba trzeba życzyć ci wytrwałości na pamelowo-parówkowych targach, bo już sama Praga, to sama przyjemność i pogoda też się klaruje...
Ju

benia pisze...

eee Ju to potęga fotoszopa jest. ciasto ładniejsze jak smaczniejsze, lepiej napawać oczy niż przewód:) jak się uda upiec cuda, to zaproszenie na bank!