niedziela, 25 października 2009

for no reason

no więc tak. obejrzałam wczoraj sobie raz enty „dzień świra”. i ze zgrozą odnalazłam się w adasiu miauczyńskim. pełna empatia. odczuwam k...ą, permanentną i drobiazgową gotowość do irytacji. z pewną taką ciekawością obserwuję w co też TO się przeistoczy. po mozolnej autoanalizie dochodzę do wniosku, że albo z „niejakim” opóźnieniem wchodzę w okres buntu „młodzieńczego” albo wkraczam w etap starczej zgryźliwości. jeśli co lat siedem człowiek ulega przemianom, to ja właśnie szykuję sobie przewrót majowy . a w ascendencie mam furiata. łocz mi kerfuly. a tak w kontekście adasia miauczyńskiego dodam, że jak w fabryce trzciny zagrała i zaśpiewała Giulia y los Tellarini to normalnie bez ogródek wam mówię – there is no dick in the village.
irytek b.


ps.
ja w ogóle nie wiem, po co ja robiłam tę autoanalizę, po co ja się zadręczam i nadaję tragiczny wyraz fałdom na spódnicy skoro wyjaśnienie mojego stanu leży nastepnego dnia w każdym kiosku za jedyne złoty dwadzieścia : http://www.efakt.pl/Uwaga-Dzis-najgorszy-dzien-w-roku,artykuly,55650,1.html
b

1 komentarz:

BratZacieszyciela pisze...

wlasnie rosja i bodaj ukraina odstapila od tego idiotyzmu, jakim jest zmiana czasu, rosja to nawet logiczne, zwazywszy ich rozciaglosc geograficzna... ale znowu nas wyprzedzili w dzialaniu racjonalnym