piątek, 8 czerwca 2012

z pamiętnika zwarzonego kibica

bo ponieważ, dorzucę swój kamyk do ogródka. piłka nożna ani mię ziębi ani grzeje, poza tym, że bezpośrednie sąsiedztwo ze stadionem każe mi z saskiej kępy wracać na tarchominh przez włocławek, ale posiadłam stosowną drabinkę rozgrywek, i będę ją sobie uzupełniać, niezależnie od faktycznych wyników. mój blog, moja drabinka. mogę. i to by było chyba na tyle, w temacie euro 2012. z rzeczy istotniejszych, muszę natychmiast udać się do szeptuchy. jak powszechnie wiadomo, jestem mistrzem knocenia wypieków cukierniczych. mogę wam zrobić na zawołanie zakalec w faworku. jednak jednego bastionu do tej pory broniłam z honorem. serniki na zimno, nie będę fałszywie skromna, ZAWSZE się mi udawały wyśmienicie. tymczasem w dniu wczorajszym popełniłam sernik, kolejny, który się mi rozłazi w szwach i nie zastyga. i owszem, uprzedzę znawców tematu, dodałam żelatynę. tu nie chodzi o składniki. tu chodzi o emanację. ZŁĄ emanację. Otóż musi ze mnie coś emanować takiego, co powstrzymuje od ścinania. może ktoś na mnie rzucił urok, w sensie przeklął siarczyście „ty, ty, ty beniosławo już nigdy nie zetniesz sernika, ever”. machnął różdżką i fruu, sernik wycieka z tortownicy. szeptucha na pewno znajdzie na to jakieś antidotum. okadzi mnie kozłkiem lekarskim, obsypie popiołem z łopianu, zakopie na dwa dni w doniczce z wapnem palonym. egal. jeśli ktoś z was zna szeptuchę specjalizującą się w odczynianiu niezsiadłych serników niech się nie waha i natentychmiast rzuci we mnie adresem. odwdzięczę się. sernikiem. a wy tam w milicz wilicz zważcie, że oto przybywam dziś do was ze zwarzonym sernikiem. przprszm. b.

3 komentarze:

BratZacieszyciela pisze...

a ile ważył?
zaprawde powiadam wam, otóżem ja, blogoslawiony agnostyk, wybraniec boskiego rozumu, na nastepce proroka Eustachiusza, grajac na bebenku i walac w kowadelko, odczyniam - od dzis powstan, dziewcze z kolan, glowe swa unies wysoko, wzrok wbij w horyzont dumnie i zacznij robic takie serniki, paniedziejaszku, ktore cala cywilizacja smierci po kres dni swoich chwalic bedzie w annalach tajnych przepis przechowujac...

benia pisze...

(הושענא).prorok eustachiusz wziął i wysłuchał. konsumenci nie pluli i nie wzdragali się.

BratZacieszyciela pisze...

a co ma do tego hosanna? notabene bardzo ladne imie, hebrajskie?