poniedziałek, 2 czerwca 2008

tajemnice wnętrza starszego pana

starszy pan peregrynował dziś po mieście w celu eksploracji wewnętrznych ścian żołądka. albowiem odczuwał notoryczny dyskomfort po użyciu swoich zwyczajowych dań i bolesne dolegliwości nie pozwalały na bezkarną konsumpcję sałatki pomidorowej obficie skropionej octem (bynajmniej nie balsamicznym) 10% w skali richtera. peregrynacja była pokrętna, jakby dla zmylenia pościgu nienasyconych chirurgów gotowych do natychmiastowego wyekstraktowania starszemu panu praprzyczyny nietolerancji octu. pokrętności peregrynacji przysłużyła się odrobinę starsza pani występująca w charakterze bodygarda oraz przewodnika, której ul. Litewska pomyliła się z ul. Lwowską co zaskutkowało próbą umieszczenia starszego pana na oddziale pediatrycznym. lekarz dyżurny szpitala dziecięcego doszukał się jednak w starszym panu pewnych nieswoistych i bardzo subtelnych cech dyskwalifikujących pobyt na Litewskiej. nie pomogły próby przekonania, że w skierowaniu na badania lekarz pierwszego kontaktu zaaplikował czeski błąd. wymienność bowiem wieku 73 na 37 wciąż i nadal rugowała starszego pana z grupy pacjentów małoletnich. przez wzgląd na zbliżające się mistrzostwa w kopaniu szmaciaka należało mimo tak niefortunnego początku zmierzyć się jednak z tą gastroskopijną rurą aby zdiagnozować źródło bólu zanim wszyscy diagnostycy na ekranie monitorów będą jedynie śledzić przebieg i wyniki meczów. starszy pan doprowadzony ostatecznie na właściwą leżankę wykazał się pełną współpracą z wziernikiem i pokazał co miał pokazać. po badaniu w rubryce schorzenie lekarz dyżurny z przekąsem wpisał mitoman i hipochondryk i kazał spadać zanim rurę wciśnie do okrężnicy. zaś jako przyczynę nieznacznego zaróżowienia nabłonka ścianek żołądka wskazał nazbyt emocjonalną więź ze starszą panią najprawdopodobniej . insynuacja taka nie wydała się starszemu panu nieprawdopodobna (entuzjazm z diagnozy jako wytrawny introwertyk okazał jedynie milisekundowym mrugnięciem lewą powieką i to tylko ściankom jelita). tym samym starszy pan odzyskał niezbywalne prawo do dziesięcioprocentowego octu przy jednoczesnym uzyskaniu statutu osoby poszkodowanej i podlegającej czasowej ochronie. starsza pani na razie zniosła to dzielnie i o ile nam wiadomo nie zdzieliła (jeszcze)diagnosty w ciemię. teraz los ścianek żołądka starszego pana jest w rękach (nogach) naszych dzielnych piłkarzy. i oby wyszli z grupy, bo się nam starszy pan od wchłaniania ryżówki w chińczyka ze znerwicowanym przewodem zamieni

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

oj ta sałatka i ten ocet balsamiczny to nic. Wszak głównym celem badania było uzyskanie pełnej zgody na spożywanie napojów lekko i mocniej wyskokowych.
Dyć to jest tajemnica poliszynela że starszy pan dba o konserwację.
A i rzodkieweczki sobie podje bezkarnie:)
Alaska