środa, 15 lipca 2009

o członkostwie

prasa donosi:

firmy deratyzacyjne sypią jak z rękawa różnymi lokalizacjami. żerań cały jest zaszczurzony. dużo jest ich w śródmieściu, na mokotowie, pradze-południe. gryzonie pojawiają się nie tylko w wieżowcach i starych kamienicach, ale też na nowych osiedlach. ostatnio z toalety na Saskiej Kępie wyjąłem dwa szczury – przyznaje deratyzator. teraz przenoszą przede wszystkim salmonellę i inne choroby układu pokarmowego. no i oczywiście mają wszy, pchły, pluskwy. przyjemne nie są, ale na ludzi się nie rzucają – mówi dr specjalista szczurołap.

i tak to ziszcza się moja trauma numer dwa. trauma numer jeden , zabijcie mnie kruszonym lodem nie wiem skąd, to wizja publicznej toalety z wieloma kabinami, w której zawsze , bez wyjątku , mam nieodparte wrażenie, że po otwarciu którejś z nich zastanę tam nieboszczyka. wersje , zależnie od nastroju są różnorakie. czasem ten nieboszczyk wydawa mi się , będzie wisieć, innym razem powinien mieć podcięte żyły. panicznie się lękam takich przybytków i drzwi kabin otwieram jedynie pod wyjątkowo silną, fizjologiczną presją. trauma numer dwa to szczur w sedesie, wypływający oczywiście gdy na nim zasiadam. wiadomość o wyłowionym szczurze na Saskiej Kępie, z wiadomych względów skutecznie zablokowała mi pęcherz. poważnie przemyśliwam nabycie służbowego nocnika. zapisać go w raporcie kasowym jako wydatek na reprezentację czy raczej artykuły biurowe? i czy żerań, to też tarchomin? a jeśli nie, to czy szczury wędrują do miasta (uf!), czy raczej z miasta na obrzeża (o hesusie!). w takich momentach z żalem konstatuję brak membrum virile.
b.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Beniu szczury pewnie wędrują na Tarchomin, dalej przez wał i do Wisły, gromadnie popełniając samobójstwo poprzez zniknięcie w czeluściach i tak już zaszambionej rzeki. Łokropna jesteś!, ze z takimi tematami obrzedliwymi z rana człowieka atakujesz...
A nie można o czymś przyjemniejszym? jak przejawiała się nocna burza na Tarchominie?
bo u mnie przejawiała się w odgłosach piorunów, które miałam wrażenie walą tuż za moim uchem, szumie zacinającego deszczu oraz braku tchu z powodu kocicy Fibianny wtulonej w moją twarz.
Ach, mam pomysł na konkurs!!!
Na najciekawszą interpretację snu (mojego): Stany Zjednoczone,dzień, autostrada, duuuzio samochodów, jadę swoim autem i jako jedyna mam włączone światła. i ... koniec snu
Michelle

benia pisze...

Jadwigo - błagam - przecież od snu interpretacji jesteś TY! ponadto nie wymagaj od ludu zgnębionego tropikiem wysiłków umysłowych. moim zdanim jednak, nie dośniłaś epilogu jaby trochę.