sobota, 11 lipca 2009

winoteka

niniejszym Radcostwu podziękowalny dyg za typ. otóż faktycznie wino truskawkowe wchodzi jednym haustem i rozlewa się po trzewiach łagodnością i afirmacją życia (poza nawiasem afirmacji nadal pozostaje !@#$%^&* pogoda ze zrozumiałych względów, ną keskjuz, tu nie bierzemy jeńców). wracam z kina cisnąc gaz i razem z szepleniącą whitney drę się aj łyl olłejsz lowżju a wiatr rozwiewa mi rzednące skronie. miewam czasem takie niczem nieuzasadnione poczucie galopującej gotowości do świata miłości. potem wstawiam do pieca indyka i kontempluję wypełniający kąty posesji czosnkowy entourage . a w tle w eterze lata kiczowaty erzac lata – sanszajn , sanszajn rege. taka sobota.
b.

6 komentarzy:

benia pisze...

donos biurowy:

za nadmiar euforii do świata we weekend dziś obuchem bach bach bach - niech mnie ktoś stąd zabierzeeeee , chcę być grążelem na wdzydach lub babiętach!

benia pisze...

donos domusowy:

nie mam żadnych miazmatów odstręczających komary. jeśli jutro nie będzie wpisu-znaczy - zeżarły mnie razem z tapczanem. jest ich pierdyliardy. wpadają przez okno dywizjami , słychać chrzęst ich rozwijanych trąbek ssących i mlaskanie.

Anonimowy pisze...

odpowiadając na donos biurowy: zapraszam na weekend do Miętkich, będę przebywać w towarzystwie czterech młodych, energicznych mężczyzn i mogę potrzebować wsparcia....
Ju

benia pisze...

aaaaa kusicielko !

każesz mi im gotować ?;)

a może

każesz im mi gotować ? ;)

Anonimowy pisze...

Beniu, oni są już dorośli, więc możesz posunąć się troszkę dalej...bezkarnie...
i przemyśl zaproszenie!
Ju

benia pisze...

no dobra, rozumiem, że będę ich mogła wysłać po piwo i fajki. przemyśliwam więc.