środa, 17 listopada 2010

kur kur kur kurkuma i binokle z opiekaczem

środa. bywalcy wią, że to dopust basenowy. a dziś w dodatku sam ojciec-dyrektor mnie zdemotywował wygłaszając ze swojej dwumetrowej wysokości autorytarnie : sport macht tot. wybornie. o wpływie basenu na moje stawy biodrowe mogę jak na razie powiedzieć, że to nielicha ściema i stawy uporczywie wykazują tendencję do samounicestwienia. pójdę ja raczej w ziołolecznictwo i jarzynoterapię. liście kapusty zgnieść wałkiem, owinąć bolące miejsca, zawinąć we flanelkę i czekać na cud. ponieważ w nocy wykonuję kilkaset obrotów wokół własnej osi domniemywam, że poranek zastanie mnie w tapczanie pełnym drobno poszatkowanej jarzyny. doustnie zapodam zaś sobie hinduskie kapsułki . z kurkumą. popijaną obficie olejem w celu zabezpieczenia właściwej absorpcji kapsułka-staw. mówią w sieci, że to wszechstronne panaceum na wszystko: zmarszczki wygładzi, męża sprowadzi, wątrobę naprawi, ból stawów wybawi, przywróci uśmiech i włosy na czaszce, na drodze stanie każdej porażce, doda turgoru i finezji, załatwi urlop w polinezji. szkoda, że nie piszą nic o wsparciu w instalacji kuchni gazowej, za którą mnie fachowcy chcą obedrzeć z ostatniego centa. o ile w ogóle kuchnia dojedzie albowiem moje zlecenie walnęło grochem w wirtualną ścianę i brak jest tymczasem odzewu. za to jest odzew od pani optyk, u której muszę obstalować okular gdyż poprzedni uległ nieodwracalnej degradacji. i jakoś trudno się mi nie zawahać, gdy słyszę, że cena niepokojąco przypomina cenę nowej kuchni gazowej. a przecież o ile mi wiadomo, okular nie posiada rożna i funkcji grilla. chyba, że ten ma.
idę tradycyjnie wzuć kostium i czepek. boszszsz. jaka ja jestem nieszczęśliwa w te środy.
b.


ps. 22.12
Se wróciłam. i takie mam spostrzeżenie na dzisiaj, że iż oto w tym basenie nabawiam się powoli nowej traumy. bo jak człowiek płynie krytą (sic!) żabką to we wodzie widzi jeno kadłuby bez głów. cały basen bezgłowych kadłubów poruszających się w bardziej lub mniej histerycznym pląsie św. wita. trochesie bojesie. b.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Beniu,to możesz być baaardzo bogata, jeśli znalazłaś tabletkę na wszystko! czy byłabyś tak uprzejma, i zdradziła, póki co bez opłaty, nazwę tego specyfiku? nie bądź egoistką!
Ju

benia pisze...

a prszsz brdzo: jak poszukasz w kuchni to pewnikiem znajdziesz:) zwykła kurkuma.aby sobiej jej jednak nie dodawać do wszystkiego inklusiv herbata, kawa, sernik i rzodkiewka poszłam w kapsułki. a co do bagactwa to sądząc po hinduskich slamsach zarobek na tym lichusieńki, oj lichusieńki.