środa, 3 listopada 2010

pływak żółtobrzeżek

moczymy dziś kupry z marianem w tarchomińskim chlorze. brrr. serdecznie nie znosimy basenów publicznych. tymczasem dziś o 21:00 będziemy żałośnie pluskać - ja dla rozruszania stawów, marian – bo ma taką fanaberię. oraz czy wypada zapukać do somsiada po prośbie o czepek? mój zjedli jacyś skrytogumożercy. normalnie mam stres, tremę i czy pedikiur ma być pod kolor kostiumu czy raczej czepka?
b.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Taaaa...
tak się dziewczynki szykowały od miesiąca na basen, że o 20:55 odchodziło szukanie czepków, klapek, torby itp. itd.
Ciekawe czy pojechały naprawdę na basen czy przesiedziały może czas pływania na kebabie:-)
alaska

benia pisze...

22:24 afterłoter
ojtam ojtam. ale sie wyrobiłyśmy.


o! kebab! to jest jakaś myśl. skonsultuję to z m.
strasznie mokra ta woda. brrr.