piątek, 16 stycznia 2009

podsłuchane jednym okiem

podsłuch bezwiedny okolicznościowy czasem może uradośnić piątkowe popołudnie po marnym i nerwowym tygodniu. w moim mało ulubionym sklepie takie oto słyszy się rozmowy:
scenka pierwsza:


podchodzi pewien pan, wysoki do pewnej pani niziutkiej i strzelając cholewami zakrzykuje głośnym półszeptem
- stowarzyszenie nosicieli idiotycznych czapek wita w swoim gronie
niziutka pani zadzierając główkę rysuje w powietrzu wzrokiem znak zapytania, acz nie ucieka, z czego wnoszę, że osobnika wysokiego zna co bądź.
pan wysoki ekspresyjnie machając rękoma wokół głowy pani niziutkiej kontynuuje:
- masz potwornie ohydną czapkę, nie mogę się na nią patrzeć. wyglądasz jakbyś przed chwilą wychynęła z trumny
niziutka pani chichocze i kurtuazyjnie przytakując zdziera czapkę mówiąc
och, jak ty pięknie to powiedziałeś i odchodzą w półki z chemią gospodarczą wysoki pan i pani niziutka.

scenka druga:
przy kasie z impetem pewna młoda pani wyrzuca na ladę góry artykułów. twarz ma zaciętą , błyskawice trzaskają w powietrzu. obok stoi młodzieniec, wierna kopia pani młodej , tylko z zen na twarzy i tryska radością.
- a czemuż to matko taka jesteś trochę wkurzona, matko ma czemu?
pani młoda szarpiąc natkę odparowuje zmrożonym wibrato
- w szkole byłam, ty ..., trzy godziny
- w szkole mama była? - pyta zaciekawiony młodzieniec - ale po co mamunia w szkole i to tak długo?
- wywiadówka twoja była, ty ... – powietrze kumuluje wyładowania elektryczne
- i po co mamunia aż trzy godziny, ja tam tak długo nigdy nie przebywam
mamunia wzrokiem zakłada synkowi pętlę na szyje i przydusza wirtualnie kolanem
- eeee, mamunia, mamunia się nie denerwuje, bardzo kocham mamunie – i rzuca się młodzieniec do całowania matki nad siatką ziemniaków
- poszedł, śmierdzielu, nie całuj mnie ty ... obrusza się mamunia zamachnąwszy się paletą z trzydziestoma jajami
i tak gaworząc odchodzą w tarchomiński mrok.

tymczasem ja w moim nie ulubionym sklepie wyśledziłam o to:



czegóż to moja siostra dla sławy nie zrobi, no doprawdy.
b.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

no właśnie. a naruszyłaś siostro tym sposobem moje prawa autorskie. to teraz płać bo inaczej pozwę cie do sądu. 200 złoty się należy.
alaska