wtorek, 6 stycznia 2009

Trzej Królowie z AGD

o ho ho dziś wielki dzień. pamiętajcie dziewczyny – od dziś żadnego zmywania. wszystkie statki i widelce w kartonik i dehaelem do baby jagi. testujemy zmywarkę. o ho ho. porcelana babci w różyczki oczywiście odpada bo jej odpadną te różyczki i nam się babcie zbiesią tu lub tam. gdziekolwiek są. papram więc trzeci gar bigosem i patelnię sosem, wszystko w wysokooktanowym tłuszczu z rozmazem. smyranie zwykłej filiżanki po herbacie nie daje albowiem wiarygodnej oceny. może nawet posunę się do zmiksowania smalcu malakserem, niech się urządzenie wykaże. a na płytę kuchenną rzuci się kiełbaski owinięte żółtym serem i posypie migdałami do uprażenia. i potrzebny jest dwunastokilogramowy indyk – najlepiej z nadzieniem z wątrobianą – piekarnik też musi przejść swój test. nie pamiętam co tam baba jaga jeszcze nabyła – kuchnię z funkcją prasowania, czy lodówkę opowiadającą kawały. nasza czarownica, latająca na miotle i warząca w miedzianym kociołku mysie truchła przechodzi ewolucję technologiczno-cywilizacyjną. może jutro pojedzie do pracy na żelazku? oglądajcie kurier warszawski, albo relację z ministerstwa – nie wiadomo gdzie to puszczą :)
b.


ps.
a wiecie co dziś znalazłam na szybie (okiennej , nie naftowym) - OD WEWNąTRZ !?! - mróz ! taki pienkny, w kształcie karbowanych gałązek paprotki strzępiastej, taki bajkowy - telewizyjny wręcz. mróz mi pomalował szyby od wewnątrz. i bynajmniej nie było to wewnętrze samochodu , o nie ! to było wewnętrze mieszkania. najpierw z niewiary uszczypałam się w dyndający podbródek a potem sinym palcem skrobnęłam srebrny wzorek. no zupełnie jak w wiejskiej chacie na podlasiu pod lasem rodem z początków ubiegłego stulecia. chyba jednak użyję wacików i skocza. w skrajnej sytuacji (minus30) odkręce kaloryfer i łeb urwę hydrze, tj. tfu pokonam mróz w myśl zasady kto temperaturą wojuje ten od temperatury ginie.
b.

Brak komentarzy: