hurtowo zasilam kasę producentów chusteczek higienicznych. w nosie kręci się monstrualna karuzela. ale nie nie. kichanie jako wybawienie nadchodzi niewspółmiernie rzadko. oczy mi łzawią na potęgę. więc z całego makeupu zostaje mi jedynie lakier na paznokciach. o, teraz to dopiero wyglądam jak topielica jaka. znaczy dorodna. ojciec-dyrektor dla mojej poniedziałkowej nieobecności uknuł sobie teorię kaca giganta. dopiero dziś, na własne mnie zobaczywszy oczy wzdrygnął się z odrazą i uwierzył, że to atak zapalenia błony śluzowej ze zmysłowo generowanym wysiękiem z ócz. aczkolwiek. przecież wcale tym samym poza podejrzeniem nie pozostają pastylki ekstasy albo inne omamopędne związki pseudoefedryn dżaźniące spojówki. w ramach terapii antywysiękowej smaruję sobie czoło zawiesiną propolisu na spirytusie. z tego wszystkiego mam brunatną plamę opadową między oczami. homo sapiens plamiasty. w biurowej szufladzie zapas regeneracyjnych specyfików zróżnicowanych co do gatunku , stopnia desperacji , siły rażenia i preferencji organoleptycznych.
oczy mam wprawdzie zamglone ale słuch jeszcze jako taki, co mi dziś pozwoliło usłyszeć klucz gęsi nad ranem nadlatujących z zachodu nad moim mieszkaniem. wiosna. z podparapetowej grządki wyściubiaja się jakieś zielone stwory – może to krakusy, może przebijśniegi. hyc hyc i mi zakwitną. nawet osobistego hiacynta postawiłam dla nauki na parapecie. niech się bulwa jedna uczy wegetacji. jakiś mi się strasznie ociężały egzemplarz trafił. pewnie we mnie zapatsony. b.
środa, 11 marca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
A mogłabyś powiedzieć do jakiej grupy leków kwalifikuje się ta zielonkawa buteleczka? Antybiotyki, sterydy,sulfonamidy odpornosciowe?
i czy można to dostać na receptę? i od jakiego lekarza???
alaska
ha. to jest popularny antydepresant. recepty są wystawiane przez nbp lub inny bank centralny. zażywa sie po przekroczeniu progu wkurrzenia (znaczy wg. indywidualnych potrzeb konsumenta)
Prześlij komentarz