wtorek, 1 czerwca 2010

dziecinnie proste


dwadzieścia minut – dwie zupy. rekord sponsorowany przez wodociągi warszawskie, które mi dziś o 21:00 na dobę wyłączają wodę. tym samym wybór zup podyktowany był śladowym czasem przygotowania. ale też poszukiwaniem zupy jeszcze nie degustowanej. bo to próba generalna przed czwartkowym obiadem z okazji. więc i zupa winna być okazyjna. przez wzgląd na porę roku padło na zielony motyw przewodni. zadziwiające jest, że przy użyciu szklanki mrożonego groszku, jednej dymki, szklanki bulionu i czubatej łyżki pesto można uwarzyć piękną szmaragdową smakowitość. w drugiej zupie zmelanżowałam blenderem cukinię z pieczarkami, cebulką , szczyptą ziół prowansalskich, bulionem i ząbkiem czosnku. łaaa. to jest to. do kompletu zapiekę francuza z rukolą i będzie się można zamlaskać. a ponieważ kaloryczność zup wielce znikoma, można dla złamania zieleni dokooptować do okazji tort z bitą śmietaną i truskawkami. doskonała koincydencja smaków i barw. no to czekając na czwartek idę zwizytować wannę zanim mi odetną wodna magistralę.

b.

ps. 2.06.2010 11:49

zrobić dwie zupy, zakonfekcjonować w gustowny polipropylen i niefrasobliwie zostawić w domowej lodówce, żeby potem obie te zupy jeno oglądać w internecie ze ściśniętym z tęsknoty żołądkiem – pełny wymiar głupoty
b.

Brak komentarzy: