poniedziałek, 19 lipca 2010

udręczony srałek-poniedziałek

„olśniewający brąz” w warunkach tarchomińskiej staropańszczyźnianej przybrał mi na skroniach odcień ognistej czerwieni. ała! miał być brąz. BRĄZ!!! brąz oznacza brąz a nie zgnieciony i ropzaćkany owoc granatu. aj hejt dys. dlaczego można było wymyśleć i zrealizować loty na księżyc a żaden geniusz nie wymyślił brązowych odrostów w miejsce tych, no, powiedzmy, że płowych. to jest jakaś zmowa karteli od farb koloryzujących. jestem przekonana, że gdzieś w jakimś cichym małym laboratorium wynaleziono już trwałą pastylkę na odrosty. tylko jakaś łapczywa i zachłanna łachudra trzyma tę recepturę pod szyfrowanym kluczem kasując krociowe zyski za chemiczne koloranty w odcieniu najczęściej nad wyraz niepożądanym. chyba mam kolejny powód, żeby napisać protest do straszburka. a powinnam przeczuć, że się spierniczy dziś coś bo cały dzień taki dupny, że o mamomoja no. przechodzę tu sobie mały kryzysik egzystencjalny. alaska ma to samo, tylko trochę inaczej. cholerna empatia pokrewieństw. taki mam nastrój , że jeno usiąść w oknie podeprzeć się łokciami na jaśku i pluć na boguduchawinnych przechodniów pestkami czereśni. i tak. powiem to na głos. powinnam teraz siedzieć gdzieś wpatrzona w zachód słońca nad jeziorem/morzem/łotewer otulona jakimiś męskimi ramionami mruczącymi mi do ucha aksamitnym głosem dina martina/humphreya bogarta/xawerego jasińskiego, jaka jestem niepowtarzalnie cudowna. czy na to jest jakiś paragraf - drogi europejski trybunale praw człowieka ?

b.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Beniu, wytrzymaj jeszcze trochę, już zaraz będzie i zachód słońca, i jezioro z pomostem a mena jakiegoś upolujemy, zobaczysz!
JU

benia pisze...

ale zanim, to sobie chyba pojadę metrem. bo w metrze zapowiada Pan Xawery:)