sobota, 14 maja 2011

dwie ogrodniczki kontra trzech ogrodników

no. może mnie ktoś wytarmosić za uszy. pierwsze tegoroczne szparagi – zaliczone. i zupełnie nieortodoksyjnie z masełkiem lub pod beszamelem. pojechałam po bandzie i zapodałam w oliwie z przysmażoną papryczką chili i hiszpańską kiełbasą chorizo. łał. schizofrenia smaków. łagodna jak anioł zielona i biała szparaga w pikantnym płaszczu złodzieja papryk.


należało misie. albowiem. najpierw urządziłyśmy funkijny ogródek Starszemu Panu . a potem pracowicie wtachałyśmy z alaską na jej taras dwieście kilo ziemi, trzy surfinie wielkie jak młyńskie koła, sześć doniczek frymuśnych kwiatuszków w kolorze ciemnego łososia do umajenia , wiadro keramzytu i zasiałyśmy w końcu te tuje. najpierw jednak musiałyśmy to wszystko wytachać z ogrodniczego i metodą małych kroczków oraz przy akompaniamencie skrzypiących kolan dotaszczyć do celu. przez chwilę się porządnie zapętliłyśmy i myślałam, że już tak zostaniemy jak taki szurnięty chomik latający po diabelskim młynku. przykuc- udźwig – tup tup tup – przykuc – oddźwig – tup tup tup – przykuc – udźwig – tup tup tup – przykuc - oddźwig – tup tup tup ..... ale. w końcu na coś przydały się nasze siłowe treningi. bicepsy mamy wszak jak sztangista (na emeryturze). trochę szkoda, że winda na taras nie dochodzi ale ojtam. śliczny tarasik indyd nam wyszedł. swoją drogą, jakżeż ja się cieszę, że mój parapet wygląda jak rozbuchany dziki ogród botaniczny ubrany jeno w doniczuszki bazylii i fiołków. każda po piętnaście deka. a dziś noc muzeów. czy w związku z tym gremialne spożywanie suszi na tarchomińskiej kanapie w towarzystwie zimnego białego wina or samfing similar , wpisuje się w stosowną konwencję, czy raczej trąci zbyt daleko posuniętą awangardą?

b.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

mniammmm... zazdraszczam osiągnięć i kulinarnych, i fizycznych ;)
serdeczności, just.

Anonimowy pisze...

ja cię,to chyba trzeba będzie zgłosić ten taras na najpiękniejszy tarchomiński ogród, czy co...a gdzie są dowody, gdzie? poza tym, wprawdzie suszi jest be, ale te szparagi musiały być mniam...
niełanie tak w ukryciu spożywać, i tylko fotki udostępniać, niełanie Beniu!
Ju

Anonimowy pisze...

też do soboty mówiłam że suszi jest be! O jaka ja głupia byłam do tego czasu. Ale już teraz wiem co dobre!
Wszyscyśmy zresztą oblizywali paluchi i planowaliśmy kolejny wybryk po dużym przypływie gotówki.
Alaska