niedziela, 22 maja 2011

Saska Kępa

w ten weekend rozśpiewana, rozedrgana, rozstraganiona, ubalonikowana, pachnąca karkówką z grila, oblepiona maciupkimi stoliczkami nakrywającymi się kawą i winem, gwarna, pełna pięknej ceramiki i filcowych cudeniek. zdecydowanie mniej jarmarczna niż w poprzednich edycjach. choć i tak furorę robiły świecące uszy i rogi. fajnie. ale. w poniedziałek chętnie powrócę do Mojej Saskiej Kepy. zacisznej, dyskretnej, pachnącej kawą na rogu, ocienionej wysokimi lipami. i koniecznie, idąc na pocztę, zajrzę do nowych delikatesów . bo mają w ofercie tapas. a mam przeczucie, że hiszpańskie tapas mogłoby stać się moją kolejną kulinarną obsesją.




b.

Brak komentarzy: