wtorek, 10 maja 2011

jednoaktówka bez truskawek i apłodismientów

bez z upałem na saskiej szturmują nam okna. w związku z czym ślizgam się po robocie jak wężowina miast przykładnie generować ojcu-dyrektoru pasywne dochody. po ubiegłotygodniowym pożarze w biurze tlą się gryzącym dymem zgliszcza. a ja sprzątam i z miłym uśmiechem tłumaczę klientowi teutońskie impertynencje nagłym wzrostem temperatury. odgrywanie słodkiej idiotki czasem profituje. zawisa w powietrzu już już puszczana wiązka . i tylko ja wiem, ile mnie kosztuje, żeby sobie razem z oskarżycielem nie poużywać na pozwanym. wdrażam jednak stosowną damie z profesjonalnego serwisu formułę 3d: dyskrecja, dystynkcja i dyplomacja. gdy mię już zmęczy natarczywość interlokutora dorzucam przygarść dezinformacji, powszechnie znanej pod pojęciem konfabulacji. może i marna ze mnie Modrzejewska, ale pewne wyzwanie aktorskie to jednak jest. ot, kariera suflera. i się tu pytam dramatycznie, gestykulując zamaszyście choć z zupełnie innej beczki, czemuż gdy wracam z pracy nie czeka na mnie stragan z truskawkami a w teszco są tylko rozbadźgane resztki?!? a przecież w głębokich czeluściach mojego zamrażalnika czeka na okład kubełek waniliowych lodów i gdy tylko uchylę im pokrywkę popiskują „mama , truskawki, mama???”.

b.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

oj, będziemy płakać w tym roku nad truskawkami! mało i drogie! trzeba będzie zrezygnować z tipsów!
JU

benia pisze...

e. nie bądźmy tacy radykalni. można na przykład zrezygnować z tylko jednej ręki. to będzie wilk syty(truskawek) i owca cała (w tipsach na jednym kopytku). i sie umówimy, że ty robisz tipsy lewej a ja prawej dłoni i będzie secik. tylko kolor żółty i czarny odpadają.

Anonimowy pisze...

piękne!