a dziś, obudzona nieco abstrakcyjnym, jak na prawie środek metropolii europejskiej kukuryku , ruszyłam wałem do Gdańska tropić wiosnę, która miast orgiastycznych eventów plasuje się w kategorii „i chciałabym i bojesie” ale. dzielę, się tu z wami doświadczeniem muminka – pierwszy motylek. najsampierw mi pozował prężąc czułki i skrzydełka
a potem rzuciwszy – no to ja lecę – odleciał.
żółty był. to chyba nie najgorzej. a potem poszłam na pączki
po trzygodzinnym spacerze biodra moje wydają dźwięk podobny odgłosowi zardzewiałej młockarni i uszczerbku na dystynkcji i elegancji ruchu nie daje się już dłużej maskować frywolnym odrzuceniem grzywki ze zroszonego potem czoła. czy można wstrzyknąć botoks w stawy biodrowe? czy może wystarczy natrzeć je zjełczałą podwawelską? i czy plastry dobrze przechodzonej krakowskiej dodadzą blasku mym oczom usuwając nadmiar plis? pliz!
b.
2 komentarze:
Beniu,
o tej porze roku wszystkim nam chrzęści w stawach, nie mamy sił gonić motylka, a mnie szczególnie zabrakło tej godziny snu...więc nie martw się, wszystkie jesteśmy w podobnej formie...trzymaj się dzielnie!!!
Ju
Zostałam upoważniona przez Sambę, dla której sprowadziliśmy leki na bolący staw kolanowy prosto z USA do przeprowadzenia negocjacji. Jedna kapsułka w zamian za 1 kilo kaszanki.
i jak?
Podobno (jak to amerykańskie środki) działają na kulawizny i końskie i psie. Może można cię podciągnąć pod konika garbuska?
alaska
Prześlij komentarz