czwartek, 13 maja 2010

hipochondrologia stosowana

alaska mówi, że się prawdopodobnie zaraziłam od dzidka chondromalacją bo mi , na podobieństwo dzidkowych, kolana rzężą i skrzypią. z wyśledzonych praprzyczyn spośród nadwagi i wysokiego wzrostu polubownie wybieram niezachowanie osi kończyny. kolega w pracy sfokusowany na osie mówi , że teraz trzeba mnie skalibrować. najlepiej w łupkach z młodych dębów. oraz przepowiada, że już niebawem, zgodnie z regułą prawa Murhyego iż że jak się spietrasza to po całości, zacznie mi rozmiękczać mózg i będę miała melasę zamiast. czasem to sobie myślę, że melasę to ja już tam mam od dawna a kolana to jeno skrzypiący akcencik. próbuję tymczasem obfitymi dawkami glukozaminy zamiast śniadania i kolacji wyprowadzać z depresji stawy biodrowe, obojczykowe i kolanowe. bez walki się nie poddam. noł de faking łej. tymczasem w odtwarzaczu dżackowa płyta i sączy się Armstrong z „what a wonderfull world”. i tego się trzymam. oraz garnka z młodą kapustką. choć zasadniczo , w celach rehabilitacyjnych, powinnam się trzymać kierownicy mojego bicykla dżudy-miedzianki. bo gdy ja tu sobie klikam, alska już pedałuje po żoliborskim bruku. ale. wygodnie siedząc na taborecie przed ekranem komputera zakładam optymistycznie, że z powodu powinowatości genetycznej jej pedałowanie odbije się rehabilitacyjnie na moich łękotkach . i to się nazywa podejściem holistyczno-behawioralnym. pedałuj alaska, pedałuj !

b.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Kolega niech się sam skalibruje łupkami chociaż jego mózgowi to i tak nie pomoze.
A przy okazji moze załóżcie wespół z Sambom fundacje "Odsiecz dla kolan" lub "Nie - dla zwyrodniałych kolan".
Obserwujac kolejne diagnozy w naszym kręgu można domniemywac ze to zaraźliwe.
alaska