wtorek, 9 grudnia 2008

azymut "Ś"



firanki zdjęte. odsetek złamanych agrafek przechodzi luckie pojęcie. mam ręce grabaża, nie baletnicy. szkoda, że nie można prać firanek z karniszem. byłoby szast prast. rozważam (nie) mycie szkła. czy inwigilacja mikołaja sięga aż do moich szafek? czy opuszczenie tego punktu zaowocuje rózgą? na wokandzie straty w szkle kontra rózga. ława przysięgłych skanduje róz-ga róz-ga! ale to ja tu jestem sędzią i na razie odraczam i powództwo i wymiar kary. tymczasem u starszej pani odwieczne gry strategiczne nabierają rozpędu. tradycyjnie anektuję sobie kapustę z grzybami i różne oblicza śledzia. w jednej z popularnych odsłon śledź jest li i jedynie usprawiedliwieniem dla jadalnej kołderki, której skład kosi pokotem każdą dietę i podnosi ku niebezpiecznie wysokim graniom poziom cholesterolu. majonez – korniszonki-ser żółty – tak musiała smakować małmazja i ambrozja. pierogi , decydujemy ze starszą panią jednogłośnie, wszak nieobecni nie mają racji, lądują u alaski. ja mam wielopostaciową alergię na wałek do ciasta. ciotka krzestna kręci mak na kutię, choć do piątego pokolenia wstecz obecności kresowiaków na naszym drzewie genealogicznym nie potwierdza żadna teczka ipn. starszy pan jak co roku dzierży funkcję łagodnego transmitera karpi do tego ponoć lepszego ze światów. no i robi za gajowego maruchę. ma sprostać naszym niewyszukanym wymaganiom przytaszczając na dom drzewko dwa metry bieżące, niezwykłej urody , kwantowej symetrii, pachnące świerkiem i nieopadalne jak jodła do kwietnia. i tylko starszy pan to potrafi. a jutro w pracy pandemonium. sesja zdjęciowa do świątecznych kartek dla naszych ukochanych klientów. motyw przewodni – kolędnicy. turoń kłapiący paszczą (ojciec dyrektor nawet jeszcze nie przeczuwa), gwiazdor, barany , pastuszkowie, żyd i cyganka. więc kręcę loki z mantrą na ustach: cy-gan-ka cy-gan-ka i zaklinam telepatycznie kerownika planu, by na mój widok nie zanucił tęsknie „gdzieżeś ty bywał, czarny baranie, czarny baranie”

10.12.2008 ps.
pakujemy kosy, sztuczne po pas włosy, kartoflane nosy
przywdziewamy kierpce, baranie kożuchy , diabelskie kaftany
bendziem kolendować aż wam z zadków spadnom filcowe barchany, hej !

no i po zdjęciach. a jaką miałam rolę ? uwaga , patrzeć mi na usta cy-gan-ki !!!
normalnie unbeliwyboł no nie ? :)

b.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

migusiem oglądacze bloga żądają zamieszczenia na blogu efektu dzisiejszej waszej pracy!!!
alaska

benia pisze...

ochrona danych osobowych staje mi tu okoniem ale może coś się uda tu wkleić, niebawem :)

Anonimowy pisze...

No właśnie, zdjęcia!zdjęcia!zdjęcia! Wybacz Beniu, ale Twoje najbardziej elokwentne i zakręcone opisynie oddadzą klimatu....
Ju