niedziela, 7 grudnia 2008

familiada

w sobotni poranek znalazłam w tapczanie mariana. dziękuję ci Mikołaju. bliskie obcowanie z młodocianym marianem jest niezwykle miłe i ekscytujące. zwłaszcza z pozycji ciotki. bogatą paletę powinności i obowiązków zawieszamy tej soboty na kandelabrze. dla podkreślenia wolności swobód obywatelskich synchronicznie zapominamy umyć zęby. skrzętnie gromadzimy małe grzeszki i celebrujemy drobne występki przeciw codziennej rutynie. trach ciach jajecznica w łóżku na śniadanie a kolacja o 22:15 oparta na meksykańskim buritos kapiącym sosem po paluchach. wieczorem mamy panel literacki na temat „przesłania pana Cogito”. ponieważ marian z tego wiersza najchętniej zrobiłaby wycinankę łowicką , próbuję bez zbytniej pompatyczności ale i z ograniczoną dezynwolturą, żonglując przykładami , o zgrozo, z naszego parlamentu i publicznego establiszmentu unaocznić rozbieżność przesłania z postawami. w trakcie dyskusji trzaskają gromy. marian nie zapałała do Herberta przyjaznym uczuciem. na razie. dla ratowania honoru poezji czytamy więc sobie „fioletową krowę” a do poduszki „wszystko czerwone”. w ramach zajęć pozaregulaminowych nakładamy na głowę kasztan . w ramach zajęć regulaminowych przeprowadzamy ćwiczenia fizyczne. nagle dowiaduję się, że córka mojej siostry posiada niezwykle interesującą cechę organiczną – strzela z hukiem każdym uruchomionym stawem więc zajęciom fizycznym towarzyszy nieustanny stukot a to z kolana a to spod łopatki. trochę to utrudnia ćwiczenia, zwłaszcza, że każde takie strzyknięcie powoduje nagły wrzask zakończonym eksplozją chichotu. ponadto okazuje się, że nad zborność ruchową marian przedkłada totalną dysharmonię i freestajl grożące jednoczesnym wypadnięciem wszystkich stawów. zarzucamy więc te niebezpieczne praktyki i spekulujemy menu na sylwestra. marian zdecydowanie optuje za tartinkami i koreczkami, koniecznie z kawiorem. hm. chcąc się do tej opcji przychylić przychylnie powinnam już chyba zacząć kroić korniszonki i drylować winogrona i ... zaciągać kredycik pod astrachański. posiadłszy nieco doświadczenia logistyczno-kulinarnego idę raczej w kierunku jednogarnkowym. aby zbyt głęboko nie wejść w spór kuchenny odwożę mariana do prawowitych właścicieli. ale opcja ciotki pozostaje włączona na zdalne on. bo alasce mikołaj przyniósł w worze kilkudniowy pobyt w zakopanem, więc jest w tymczasowym offie. no cóż. każdy ma takiego mikołaja na jakiego sobie zasłużył prawda ? ;)
b.

Brak komentarzy: