wtorek, 22 lipca 2008

garden party

w ciszę wtorkowego, pogodnego (ku zaskoczeniu wielu nawykłych już, że lato tego roku aurą przypomina przylądek horn) poranka niespodziewanie (oczywiście, że gdyby spodziewanie, tobym na dziś miała L4 lub pilny wyjazd do grecji w ważnej sprawie rodzinnej) wdarł się wpierw huczący bas młota udarowego, następnie wszedł w ekspresyjny dialog z wysokotonową piłą mechaniczną do betonu by zaraz wraz ze smętnie zawodzącą laubsegą zainicjować porywający dżem seszyn. nie brak też sekcji rytmicznej asynchronicznie wystukiwanej najprawdopodobniej kilofem. a wszystko to dwadzieścia centymetrów ode mnie. sąsiad albowiem buduje sobie altankę (lub raczej złote tarasy de sekend sądząc po odgłosach). a ja się naiwna zastanawiałam, jakim cudem chce on palić w kominku czterometrowymi drewnianymi balami, które zajmują połowę ogródka wzdłuż, wszerz i w górę. tymczasem krokwie i więźby zanim się przepostaciowią w arabeskową altankę oplecioną pachnącym groszkiem wymagają iście tartacznej obróbki a sądząc po odgłosach i drganiach, pod ogródkową altanką sąsiad buduje przy okazji parking podziemny, salę bilardową i basen z kinem na wyspie. w związku z poniższym, iż intelektualny wysiłek nad koncepcją uczynienia naszej firmy jeszcze bogatszą a jej pracowników jeszcze bardziej szczęśliwymi wymyka się spod kontroli w obliczu zakłócającej prawidłowe przewodnictwo neuronowe kakofonii barbarzyńskich decybeli rozważamy w pracy możliwość pilnej ewakuacji do ogródka piwnego na francuskiej, zwłaszcza, że organa najwyższej kontroli posiadamy daleko i raczej odcięte od świata. no co za przypadek ojej.
b.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Benia, dzisiaj odczytałam głośno Twój nieprawdopodobnu słowotok, bo rżałam tak głośno, że ciekawość współpracowników musiałam zaspokoić. No i oczywiście są zachwyceni i gratulują i wogóle i wogóle........
Jesteś niesamowita!!!!Juja

benia pisze...

eee yyy eee. czasem się jednak w obliczu takim zacinam. i dziękuję choć się kryguję:) a kiedy wpadniesz pobuszować u mnie po biżu? i na chate?
pozdr.
b.

Anonimowy pisze...

No właśnie nie wiem, bo ciągle coś...Teraz jadę do Aldony nad morze, nasze polskie i jestem przeszczęśliwa, chociaż tylko na 4 dni...Ale może uda mi się zanim wyjedziesz do Rudej, postaram się bardzo!Pa!Juja