czwartek, 17 lipca 2008

no-trochę-stromo

no nie wiem. dzień cudów wątpliwej konduity. urząd mnie załatwił pozytywnie endlich. ale nie żeby tak ze swojej sympatii do mnie . nie nie. niezawodne okazało się skwapliwe skorzystanie z dobrodziejstw nepotyzmu. i nie . nie jestem z tego dumna wcale. szlak. za to już zupełnie bez wyższej instancji pogawędziliśmy sobie z panem dochtorem wyciorem. uprzednio jednak zdrzemnęłam się na plastikowym zielonym krzesełeczku jakieś dwie godzinki w poczekalni. bardzo miła drzemka. ani razu nie spadłam z krzesełka. dochtor wycior niezwykle szarmancki z troską zajrzał gdzie miał zajrzeć, a gdzie ja nigdy sobie nie zajrzę bom nie jest kobieta-guma. i oznajmił obecność aliena. bo ja jestem wyjątkowo przyjaźnie do alienów nastawionym żywicielem. dranie, wykorzystują mój przychylny stosunek do świata. aaa poszeł won! pan dochtor zaprosił uprzejmie aliena na ekstrakcję. kiedyśtam. pani śmaka owaka się nie obawia, rzekł ciepłym tembrem. to zupełnie kosmetyczne lekkie muśnięcie motyla. acha. motyla z zardzewiałym sekatorem w gębie. już ja swoje wiem.
tymczasem moczę nogi w mydlinach. wiecie jak fajnie tak do Was (halo! Jest tu kto?) pisać z nogami w mydlinach? :) zupełnie surrealistyczne doznanie. na ogniu perkoczą ziemniaczki w łupinkach albowiem na kolację będą pyry z koperkiem i zsiadłe mleczko. mlask. mlask. i małosolne starszego pana cośmy ich z dochtorem nie zdążyli skonsumować. no to miłego wieczoru Wam (halo! Jest tu kto?) (do licha!)
b.

4 komentarze:

babajaga pisze...

droga b.
oczywiście, że jest tu kto... tylko każdy ani myśli się ujawnić...
mnie trochę onieśmiela twoja lekkość pisania i zabawy językiem :)więc zastanawiałam się co tu naskrobać, żeby choć troszku ci dorównać, no i nadal nie wiem ale przełamałam się i teraz będę bazgrała cuś nieustająco, aż bedziesz miała dość, bleee

a)przegląd u dochtora czeka i mnie...
b)dolegliwości ze strony podwozia sugerują, że ja też mogę nie być sama...ale boję się zapoznania z obcym
c)zapisuję się na małosolne!!!
d)nie martw się zardzewiałym motylem syn mój złapie go do słoika, wrzuci trawę, patyki, doleje wodę i przyprawi powietrzem- jako wczoraj czynił - i będzie sobie tam "żył" lekutko uwięziony, a może zrobimy tak z alienem??? ech, droga b. przyjeżdżaj a ja go tobie zabiorę i wrzucę do słoika...

Anonimowy pisze...

premiera baby jagi hura hura.
ale. gdyby nie małosolne, toby pewnie nie przyszła ;)
a co do dochtora - marsz marsz marsz. mam nadzieję ,że jednak nie należysz do Stowarzyszenia Hodowców Alienów (bo składki mają b. drogie)
b.
(sssstrasznie trudno się wstawia komenty nespa? ;)

Anonimowy pisze...

Oki kolejna przymiarka do komenta - może tym razem się uda?
Bieniuchna droga ściskam serdecznie wirtualnie, kciukasy trzymam za cd i pozytywnie myślę o Cię, serce Ty -bo Jolandy mniemam też, sądząc po naszej dzisiejszej rozmowie :) - nasze tyż ;)
Buziaki zaś niech Alaska przekaże osobiście ;)
Ju.

benia pisze...

Ju. piekny koment (i pierwszy, ha!), stoję tu czerwona jak cegła. a alaska mnie nie chce całować. dontnołłaj :(
pozdr. for all
b.