czwartek, 31 lipca 2008

menczarnia



długa środa, długi czwartek, pewnie i piątek długi będzie. psychika wyrychtowana na wyjazd odmawia współpracy w każdym innym temacie. w pracy, korzystając z błogosławionej nieobecności ojca-dyrektora oddajemy się zajęciom aintelektualnym tj. porządkowaniu naszego archiwalium sięgającego sufitu i początku lat dziewięćdziesiątych.
archiwalium mieści się w piwnicy i niczym starodruki ze średniowiecza pokrywa je słuszna warstwa kurzu i tony roztoczy. przebrani w antyepidemiologiczne kombinezony segregujemy kilometry segregatorów. priorytetem jest brak sentymentów oraz nadprodukcja archiwaliów z początku XXI wieku. zgodnie ze słusznie wytyczoną drogą ojca-dyrektora każdy dokument posiada swoją kopię w kilku niezależnych zbiorach. za wywiezione tymczasem 250 kilo makulatury (czytaj jedna siedemnasta zasobów) zyskaliśmy trzy paczki szarego toaletowego i dwie baterie R14. słaba motywacja do dalszego opróżniania zasobów.
trochę się czuję jak robokop: odpiąć segregator, wyjąć papierzyska, wrzucić do kartonu, odpiąć segregator, wyjąć papierzyska, wrzucić do kartonu, odpiąć ... . myślami jestem nad grillem i skwierczącą nań kiszką ziemniaczaną w raju.
czy jest może gdzieś skup kurzu ? za posiadane ilości moglibyśmy sobie kupić pachnącą rolkę różowego toaletowego a może i czy. szukanie zajęć zastępczych, stojących w ewidentnej opozycji do działań statutowych firmy idzie nam zupełnie gładko. utytłana w roztoczach i pajęczynach dzielnie rysuję nikomu niepotrzebne tabelki i podkreślam je wyrywkowo, dla uwypuklenia poczucia estetyki, kolorowymi mazakami.
aktywność zawodowa z meniskiem wklęsłym. włączona opcja urlopu. katorga czekania.
b.


ps. fotoreprotaż piwniczny


Brak komentarzy: