czwartek, 11 września 2008

będąc młodą (ekhm, ekhm) dziennikarką

muszę napisać wywiad. z ojcem dyrektorem. i nie , że o, przeprowadzić wywiad. tak to każden jeden gupi obsługujący dyktafon umie. ja mam go wymyślić i napisać a on go zautoryzuje. alboinie. i tak o, od profesjonalnego dziennikarza otrzymałam zestaw pytań pomocniczych i już na jednym z pierwszych ugrzęzłam. no zupełnie jak z kartofliskiem.
pytanie: „wiele firm posiada własne motto, którym kieruje się od początku istnienia. czy i w waszym przypadku ojcze dyrektorze firmy x jest podobnie? „


otóż mieliśmy motto. w czasach gdy szef na własną rękę rozwijał adwertajzing i promołszyn, uk(n)ute zostało motto „nie jesteśmy duzi ale za to najlepsi”(w każdym bądź razie w symultanicznym tłumaczeniu z germańskiego taki to miało polski sens) . motto w sumie oddawało stan kadrowy oraz majątkowy firmy. co do naszej jakości, z tego co pamiętam przynajmniej nie byliśmy najgorsi.
mottem uk(n)utym przez szefa hojnie obdarowywaliśmy naszych klientów oblepiając nalepką ze stosowną treścią każdą korespondencję a nawet stoły konferencyjne i szklaneczki do soku przy okazji wizyt składanych u klienta. do czasu, gdy jeden z naszych ulubionych dyrektorów, (określenie rubaszny i jowialny należałoby wrzucić w tym cermie do akceleratora, żeby nabrało właściwej mocy. bywali tacy co go nazywali (c)hamem prostym, ale to chyba jednak przesada) przestudiowawszy pilnie treść nalepki podczas zebrania zarządu z naszym ojcem dyrektorem skonstatował: no. moja żona o moim filiftaszku mówi to samo.

tym samy motto umarło nam śmiercią nagłą i tragiczną , objęte zostało anatemą a ojciec dyrektor nigdy już nie poważył się formułować haseł bez ich przetestowania na solidnie wyselekcjonowanym targecie.
no dobra. idę pisać ten wywiad. deszcz pada. oszczegałam prawda? jesień kochani. jesień.
b.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

i jak wyglądają postępy nad wywiadem. i czy natchnienia dodały ci kilogramy szatkowanych na jesienne i zimowe długie wieczory warzyw, które dziś przełożymy uroczyście w niezmierzoną ilość słoików czekających na mym stole na wypełnienie?
alaska

p.s. ale zimno !!!!

benia pisze...

6:40 wpis. to chyba jednak lekki obłęd;)