poniedziałek, 15 września 2008

sinymi palcami po blacie

tadam! Państwo się poznajcie. Państwo oto singer, singer oto Państwo. jak byłam onegdaj jego wzrostu, to stał u babci Emilii na Ogrodowej. wtedy miał jeszcze maszynę do szycia. bo babcia, jak każda babcia umiała szyć. niestety talentów krawieckich ni po babci ni po starszej pani nie odziedziczyłam, ale za to odziedziczyłam singerka. starszy pan go wypolerował, odrdzewił i wychuchał. szklarz wstawił szybkę i mam teraz nocny stolik. w zasadzie to jest oś i klu i sedno mojego mieszkania. od zawsze wiedziałam, że kiedyś postawię go we własnym, najmojszym em. no i właśnie tu stanął. i siedzę sobie na fotelu i go głaszczę. a na stoliku do sentymentalnego kompletu babcina lampka z porcelanową smukłą panienką. idę się wysmarkać ze wzruszenia.


a gdyby ktoś był ciekawy co jest w kielichu to powiem, że to cud nad którym pracują od trzech tygodni osiedlowi hydraulicy pozbawiwszy nas na ten czas ciepłej wody. w ocenie działań naszych kochanych fachowców waham się między próbą zamiany wody w wino a teorią alternatywną. jak na razie chłopaki osiągnęli efekt calvadosu. gdybyż jeszcze barwę doścignęły walory smakowe. no niestety. z braku walorów smakowych waham się więc między teorią cudu a teorią synchronizacji kolorystycznej imitującej. oznacza to, iż po odkręceniu kurka z czerwoną lamówką leci mi z kranu wprawdzie lodowata ale za to prawie czerwona woda. jak powszechnie wiadomo, barwa czerwona jest barwą ciepłą. mam więc w kranie temperaturową emisję barwy imitującej wrzątek. ot, taka wysublimowana hydrauliczno-kolorystyczna koherencja zamiast.
że tez mi babcia nie zapisała bojlera :(
b.
ps.
16.09 - dedlajn a hydraulicy nadal w akcji:( czerwony substytu ciepła w kranie.trzęsie mnie zimna cholera. a u starszych państwa już grzeją karoryfery. nie ma sprawiedliwości na tym świecie. idę gotować gar zupy na rogrzewkę i upiekę chleb z grilowanymi warzywami. i zjem to wszystko pażąc palce. choć jak bezlitośnie wskazuje centymetr krawiecki łatwiej benię pogrubasić niż ją potem pocienkować :)
b.

ps. 2

17.09 - ojojoj zgubiłam bakłażana. 70 dkg bakłażana wpadło mi w czarną dziurę nicości. kupiłam (mam świadka), przywlokłam do domu (fakt, bez świadka), i tu ślad się urywa. albo mi go wpierniczyły pająki albo mi wyparował w grilu (?). więc chleb z warzywami bez bakłażana, ale za to z ręcznie ucieraną tapenadą leży sobie zawinięty w folię i się homogenizuje. wieczorem wam powiem, czy wart grzechu.

b.

18.09

chlebek zeżarty. nie wiem czy on taki dobry, czy ja taka żarta. w każdym bądź razie robię właśnie drugi :)

acha! fachowcy puścili mi wrzątek z kranu. hura hura hura. w kaloryferach niestety próżnia. zgrzytam z zimna i mam zimno na ustach. ide się dogrzać w piekarniku.

b.

Brak komentarzy: