sobota, 11 października 2008

boss lassus fortius figit pedem - zmęczony wół szybciej pracuje :)




melduję powrót. każda minuta targów wypełniona smarkaniem, kaszlem zanoszącym się pod kopiec wandy i osłabieniem skutkującym kilkunastoma zachwianiami równowagi bez użycia kropli destylatu. hańba. castel w niepołomicach spędzony w hotelowym tapczanie na smarkaniu, kasłaniu, wzdychaniu, żałowaniu. cierpienie, bezmierne cierpienie. i z pewnością zainfekowałam pół europy. ale mi to pff. będzie do kompletu z kryzysem. sukinkot frank (CHF) postradał zmysły i mi pikuje w kredyt. mam katar, kaszel i wyższe raty do spłacania. ponadto mam w zanadrzu nadkluty romans (jasssne, że nie mój, no co wy !?) , polsko-włoską epicykloidę, międzynarodowy konflikt na tle smalcu z grzybami, megaburgera z garbarskiej co mi ratował życie wespół z gabrielą sabatini , mokradła na stoisku, kompleks grubego podudzia i i wiele innych wątków, do których powrócę po powrocie do siebie . tymczasem chrycham, kicham a na deser wernisaż skrzynki pomarańcz z liściamy:



b.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Oj Benia, Benia - powinnaś czasem w d...dostać za to, że nie dbasz o siebie.ostatnie przeziębienie też przelatałaś, zamiast się wygrzać i dlatego dopadło Cię kolejne, pewnie jestes osłabiona... i na prawdę podlecz się konkretnie, w domu a nie w pracy.
Zdrówka życzę i szybko wracaj do formy!
Ju