czwartek, 2 października 2008

notka garderobiana

bez sentymentu wywalam z szafy fatałachy.(no przecież fatałaszki to chyba do rozmiaru 38, mój rozmiar się zdecydowanie łapie już tylko na fatałachy) .bo. idom targi. poztaym , że w pracy na wszystkich frontach tradycyjna rozpierducha i panika i tak na priorytecie stawiam własne emplua. jak byłam mała, mogłam się ubrać li tylko w stosowny emblemat targowy, dziś musiałabym się owinąć plakatem reklamującym targi 3x3 m. na firmowym zebraniu szef podniósł temat targów do roli lejautu czy tam lajtmotiwu . merytoryczna dyskusja dotyczyła ilości potrzebnego piwa i wódki. zgłoszono racjonalizatorski wniosek uwarunkowania wstępu na stoisko za okazaniem flaszeczki. najbardziej liczymy na czech włochów, którzy nam this jear będą towaryszyć. z korespondecji się zorientowałam, że chłopaki total nie kumatus w polskim oraz po germański. capisci po włosku i po kaleczonemu, ach jak fantazyjnie, angielsku. jeden z nich zażyczył sobie planu targów, żeby się nie zgubić. no. ekhm. ragazzo jeszcze nie wie, że targi mają jedną halę, i nawet po litrze grappy trudno się tam zgubić. trzeba mu będzie w rehabilitacji za mikrotargi pokazać jakiś duży obiekt. to może ja wystarczę ? wywalam z szafy z niewąską miną konstatując, że we wszystkim mi ZA wąsko.po wnikliwej analizie odrzucam koncepcję przechowywania w mojej szafie ciuchów przez poprzednią lokatorkę. teoria kusząca, bo lokatorka była maciupcia i filigranowa. ale nawet jakbym sobie obcięła wszystkie wałeczki i dodatkowo odessała podbródki i tak by mi się szkielet w jej fatałaszki nie zmieścił. na ratunek rusza moja nowonabyta pomarańczowa tunika. kompiluję ją z czarną spódnicą, zielonym wisiorkiem i seledynowymi rajstopkami. troszkę wyglądam jak kontener pomarańczy z liściami. wbijam sobie do głowy jedyne możliwe uzasadnienie: awangarda. najbardziej się lekam konfrontacji z olgą. olga to nasza zaprzyjaźniona hostessa. jest zawodową modelką. co oznacza, że nosi wdzięcznie rozmiar „0”, ma same nogi i głównie ubiera się w olbrzymie kolczyki. byłabym ją znienawidziła, ale jest naprawdę słodka i ma taki cudowny ukraiński akcent. zakochuje się w mężczyźnie w czy sekundy a po czterech nie pamięta jego imienia. i bez drgnięcia powiek zmywa gary brylantowymi tipsami. no dobra. na drugi rzut leci nieśmiertelnik. czarne spodnie, czarny żakiet , białe perły. poudajemy trochę koko(tę) szanel. czeci rzut (bo czy dni targów) przyprawia mnie już jednak o paroksyzmy histerii. fkońcu decyduje się na fioletowe rajtki i fiolteowy wisior. ślicznie. chyba muszę sobie kupić fioletowy napierśnik do kompletu i to by było na tyle prawie. prawie. albowiem przed nami jeszcze szampańskie przyjęcie na zamku w niepołomicach. koszule flanelowe i dresy zabronione. tel mi łaj? czarny płaszczyk odrej znacząco szeleści na wieszaku i szepce „czarne kabaretki, czarne kabaretki” . no może faktycznie. pożyczę jeszcze od basi czarny giżycki kapelusz (bay de łej - całuski dla basi, wiem ,że tu zagląda :) i mogą mi nagwizdać. do kompletu pofarbowałam sobie dziś na czarno skronie i uszy. idealna stylistyczno-kolorystyczna koherencja. może nawet zatrudnią mnie na zamku w obsadzie czarnej damy. idę więc poćwiczyć jęki i wzdechnięcia.



b.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

ciociu b. ciociu b.
to ja! to ja! to ja! na tym zdjęciu!
normalnie jak mię ciocia umieściła na tej stronie to ja już będę straaaaaaaaasznie sławna!!!
no to kto pierwszy kce auto - graf
Wasza sławna
Jaga ;)

Anonimowy pisze...

hejka :)
ale jednakowoż się udało skompletować parę zestawów - na pewno będzie superancko, już się nie mogę doczekać widoku tych pomarańczy z listkami, fioletowe rajtki do aligansich pantofelków były super :)
oczywiście wrazieco zapraszam do się zawsze - może cosik wynajdziemy w inszych czeluściach inszych szaf...
pozdr. just.

benia pisze...

ojojojoj, ale się tu tłumnie zrobiło :) fakt, przyznaję, na zdjęciu jest jaga-imbirimbirimbir w pełnym szyku i płaszczyku i kapelusiku. dzieki justu za propozycję, nie mówię nie. jak będę w panice w poniedziałek pakowac walizę może będzie potrzebna nagła pomoc , a ty przeca za miedzą ponoć :)

Natalia Zimniewicz pisze...

Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.